W
ten weekend wybraliśmy sie do Szwajcarii Marchijskiej. Ostatnio
stwierdziliśmy, ze w ogóle nie zwiedzamy Brandenburgii i czas to
zmienić. Tak wiec spakowaliśmy śpiwory i namiot oraz kilka innych rzeczy
i wyruszyliśmy. Na szczescie miejsce to jest całkiem blisko Berlina, bowiem
Roma nie znosi jeździć samochodem i podróże z nia na dłuższe dystanse to
istna katorga.
Zatrzymalismy
sie na polu namiotowym nad jeziorem Klobich. Podczas gdy Łukasz
rozkładał namiot, ja i dzieci poszliśmy wylegiwać sie na plaży. Maluchy
były zachwycone. Jezioro czyste z długim pasem płycizny. Obydwoje nie
chcieli wychodzić z wody.
Wybraliśmy się również do Buckow, gdzie znajduje się centrum turystyczne
Szwajcarii Marchijskiej. Jest to przeurocze miasteczko, położone bodajże
nad 4 jeziorami. Zachwyca starymi kamieniczkami, ślicznymi willami oraz
miłą atmosferą.
Jednego dnia pospacerowaliśmy sobie trochę oraz
zjedliśmy na obiad świeżą rybę złowioną przez okolicznego rybaka.
Drugiego dnia z kolei przeszliśmy się na przemiły plac zabaw, a następnie
wynajęliśmy rowery i pojechaliśmy bardzo ładna ścieżka, w lesie wzdłuż
rzeki. Zdjęć ze szlaku niestety niewiele, bowiem w trakcie złapała nas ulewa, ale
było naprawdę przepięknie. Zwłaszcza gdy po deszczu wyszło słońce i
wszystko zostało spowite ciepłym światłem.
Do
Szwajcarii Marchijskiej na pewno wrócimy. Jest tam wiele wspaniałych
dróg rowerowych i do wędrówek pieszych. Jest spokojnie i zielono.
Naprawdę można sobie odpocząć.