Berlińska jesień się zaczęła i daleko jej w tym roku do złotej jesieni. Głównie pada i wieje, ale to nic, Berli oferuje masę rozrywek nawet na te pochmurne dni. W ciągu tygodnie nie mamy za dużo czasu, zaczęłam naukę w szkole, codziennie 8h, więc jak wracam do domu, to tylko obiad zrobić i z rodziną trochę czasu spędzić. Łukasz z kolei rozpoczął studia podyplomowe w Gdańsku, więc co drugi tydzień spędzamy oddzielnie. Przerwa w podróży sprawiła, że nasze życie jest dużo spokojniejsze i bardziej usystematyzowane. Kocham podróżować, planuje już wycieczki na przyszły rok, ale cieszę się, że mamy pory roku w których już tak nie da się jeździć bo taką chwila oddechu jest chyba każdemu potrzebna. No i można trochę oszczędzić, bo nie ma co się oszukiwać, podróże trochę kosztują, nawet te niskobudżetowe.
Jesteśmy też w trakcie poszukiwania mieszkania, codziennie przeglądam oferty i staram się nie załamywać i wierzę w to, że w końcu i nam się uda znaleźć przytulne gniazdko, chociaż w Berlinie, a już zwlaszczach na dzielnicach na których ja szukam, jest bardzo ciężko.
Po ostatniej mieszkaniowej porażce (odmówiono nam mieszkania z niewiadomych względów), na otarcie łez, zakupiłam sobie w końcu gofrownicę :). Dzieci są przeszczesliwe i mogłyby gofry jeść 3 razy dziennie :), a ja ćwiczę się w robieniu gofrów perfekcyjnych, wkrótce Romki urodziny i chciałabym, aby mali goście byli zadowoleni :).
Miniomy weekend był właśnie weekendem bez Łukasza, więc musiałam wymyślić jakieś atrakcje dla moich energicznych dzieci :), ale jak już pisałam powyżej, nie było trudno, raczej nie wiedziałam co wybrać :). Pogoda była całkiem całkiem więc w sobotę wybraliśmy się do parku.
Romie sie przysnelo :)
Kleiner Tierpark
Kleiner Tierpark
A po tym się skakało i wydawało to dźwięki jakby się grało na cymbałkach. Świetna zabawa :)
Odwiedzilsmy dzielnicę Moabit, jedną z moich ulubionych dzielnic w Berlinie, prawie zupełnie nie znaną, a moim zdaniem podobnie ciekawą jak dzielnica Kreuzberg. Pracowałam na tej dzielnicy w mojej ostatniej pracy i przez 5 miesięcy udało mi się ją całkiem dobrze poznać. Z dziećmi pojechałam do parku Kleiner Tiergarten. Park ten był ostatnio całkowicie zrewitalizowany i jest bardzo przyjemnym miejscem na wizytę z dziećmi. Potem poszliśmy na Gozleme i zadowoleni wróciliśmy do domu, gdzie upiekliśmy chlebek bananowy, z tego przepisu. Wychodzi super smaczny, gorąco polecam :).. To był super dzień :).
W niedzielę z kolei wybraliśmy się do muzeum DDR.
Muzeum jest świetne, ale nie polecam w weekend, bo było milion osób. Muzeum znajduje się zaraz obok Berlińskiej katedry, w ścisłym centrum, więc pewnie znajduje się na liście "do zobaczenia" większości turystów.
Możemy tam zobaczy bardzo ciekawe stoiska opowiadające o takim codziennym życiu z DDR. Można dowiedzieć się wszystkiego: jak spędzano wakacje,jak wyglądał pokój przesłuchań, można przejrzeć się w lustrze i za sprawą specjalnej aplikacji zobaczyć się w lustrze w ubraniach z tamtych czasów. Jest nawet przygotowane modelowe mieszkanie, gdzie można otworzyć każda szafkę i zajrzeć w każdy kąt. Jeśli jesteście z mojego rocznika, to poczujecie się tam jak u babci w domu :).
Widok za oknem byl swietny, zmienial sie, czasem padal deszcz, jezdzily samochody
Imprezka
Dla dzieci wszystko było atrakcją i bardzo im się tam podobało, dla Marcela najbardziej ekscytująca była przejażdżka trabantem - na szybie wyświetlana jest droga na osiedlu, a w samochodzie można kierować, naciskać pedał gazu bądź hamulec i ma się złudzenie prawdziwej jazdy. W muzeum był też pokój przedszkolny, z zabawkami z tamtych lat, leżaczkami, na ścianie wisiał plan dnia, tam chyba spędziliśmy najwięcej czasu. Dzieci były bardzo zadowolone i ja również :). Trochę żałuję, nie udało mi się więcej poczytać, bo było tam zgormadzonych pełno ciekawostek.
Ponieważ pogoda była piękna, to po wyjściu z muzeum poszliśmy na plac pod Katedrą Berlińską, gdzie pan puszczał bańki, a wiadomo, że dzieci+bańki=szczęście, trochę czasu tam spędziliśmy i wróciliśmy do domu.
To był dobry weekend :)).
Pozdrawiam!!!