Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

Bardzo niespodziewanie udało nam się wyjechać na małe wakacje :).
Od pewnego czasu marzyło mi się aby odwiedzić Szczecin, a nigdy nie byłam nawet w okolicy. Północno - zachodnia część Polski jest dla mnie zupełnie nieznana. Łukasz śmiał się ze mnie, bowiem odkąd było pewne, że przenosimy się do Berlina, często powtarzałam, że 'tak się cieszę, że będziemy mieszkać w Berlinie, bo odwiedzę wtedy Szczecin'.
I udało się w końcu! Początkowo planowaliśmy pojechać stąd do Gdyni, aby odwiedzić moich dziadków, ale, ale... we wtorek byłam na rozmowie o pracę i nawet mnie przyjęli - rozpoczynam nowy etap w moim życiu prawdopodobnie w sobotę - szkoleniem. Piszę prawdopodobnie, bo umowy jeszcze nie podpisałam, będę na 100% pewna jak papier będzie w ręku :). W związku z tym odpuściliśmy sobie niestety odwiedziny w Gdyni - za dużo kilometrów, za mało czasu i za gorąco dla Maluchów.
Niemniej jednak postanowiliśmy trochę pojeździć po okolicy. Szczecin jest naprawdę ładnym miastem, ale no właśnie - miastem, czyli dla Marcela żadna frajda. Łukasz bardzo chciał odwiedzić wyspę Wolin i Woliński Park Narodowy, udaliśmy się więc w tym kierunku. Bez noclegu, w środku sezonu - na szczęście udało nam się znaleźć w miarę przyjemną kwaterę - w Sepnicy, przy samej plaży, nad Zalewem Szczecińskim.
Marcel jest przeszczęśliwy - woda i piasek, to ostatnio jego żywioł. Pluska się - wielkim plusem tutaj jest to, że pas płycizny jest bardzo szeroki, więc nie ma żadnej obawy, że Marcelek zrobi krok za dużo i będzie za głęboko - tu po prostu nie ma takiej możliwości.
Romcia trochę się nudzi i próbuje zjeść cały piasek z plaży.
Co do samej miejscowości, to znajduje się tutaj bardzo ładny kościół oraz prześliczny pałacyk, który ma 150 lat, a w którym teraz znajduje się tawerna, gdzie podają przepyszną rybę i pracuje straaaasznie miły kelner.
Bardzo się cieszę, że tu jesteśmy, odpoczywamy niesamowicie, zrobiliśmy sobie takie prawdziwie wakacje!
Pozdrawiamy!!! :))))















Już prawie 3 tygodnie mijają naszej emigracji, czas na małe podsumowanie, takie tam luźne spostrzeżenia, uwagi, zdjęcia. Ku pamięci mojej.

1. Berlin
Niesamowite miasto, w którym czuję się świetnie. Póki co, nie wychylam nosa za bardzo poza Prenzlauer Berg, gdzie mieszkamy lecz codziennie odkrywam coś nowego, coś ciekawego. Często są to nowe, poukrywane place zabaw. Jestem nimi zachwycona, trochę podróżujemy, ale takich placów jak tutaj to chyba nigdzie nie ma. W większości są z drewna, co już na wejściu daje takie przyjemne uczucie. Każdy plac zabaw jest przemyślany. Nie ma miejsca na zapchaj dziury - one wszystkie są takie kreatywne, rozwijające, dziecko często musi się zastanowić nad urządzeniem, jak do niego podejść, jak się pobawić. No i woda, prawie na każdym placu zabaw jest miejsce z małą pompą do zabawy z wodą. Nie muszę chyba pisać, że tam gromadzi się zawsze najwięcej dzieci :).





2. Niemieckie rodzicielstwo
Uwielbiam obserwować ludzi, a że dużo czasu spędzamy na dworzu, a w szczególności na placach zabaw, mogę do woli obserwować rodziców z dziećmi. I nasuwa mi się taka myśl: tu dzieci mogą być po prostu dziećmi. Dzieciaki latają na bosaka, pół nagie (bo pomoczone wodą), brudne niemiłosiernie i nikt, absolutnie nikt się tym nie przejmuje. Ile razy pamiętam jak Marcel zdejmował buty u nas na placu zabaw i 1) rodzice patrzyli na mnie jak na wariatkę i 2) dzieci patrzyły na Marcela z zazdrością, a często było tak, że szły do rodziców i prosiły o zgodę na zdjęcie butów i słyszały co najmniej 5 powodów, dlaczego nie. Tu nie ma takich problemów :).

3. Niemiecka służba zdrowia
Co prawda nie mam na szczęście w tej kwestii za dużego doświadczenia, ale póki co, po wizycie Marcelka u lekarza, jest naprawdę pozytywnie. Po pierwsze, przychodnia była tylko pediatryczna, było tam miło, czysto, przyjemne i znajdował się tam mały pokój zabaw. Po drugie, w gabinecie lekarskim było dużo zabawek, co pomagało minimalizować stres przed badaniem. A po trzecie pani doktor była naprawdę przemiła, przedstawiła się, podała rękę, z szacunkiem zwracała się do Marcela. No a po czwarte, przepisany antybiotyk był kompletnie za darmo!






4. Jaglanka
To taka zdrowa kasza, ale ja jakoś nigdy nie mogłam się do niej przekonać, podobnie Marcel, chociaż starałam mu się ją podawać na wiele sposobów. Aż trafiłam na ten przepis i jest bosko! koniecznie spróbujcie, wszystkim smakował :))). PRZEPYSZNY.




5. Puzzle
Marcel zaczął interesować się puzzlami! Prze długi okres czasu, w ogóle go one nie interesowały, a jak próbowaliśmy z nim układać, to zupełnie mu to nie wychodziło i bardzo nie chciał. Aż trafiliśmy na puzzle Haba. Są one bardzo proste, jest duży wybór i ciekawa tematyka - każdy znajdzie coś dla swojego dziecka. Marcel ostatnio układa je dwa razy dziennie i bardzo się cieszę, bo widzę ile radości i satysfakcji mu to daje. Jaki jest z siebie zadowolony, że układa je sam, że poprawnie łączy elementy, zawsze widzę na jego twarzy takie maksymalne skupienie. Jutro idziemy po kolejne puzzle. A te mamy i serdecznie jest polecam dla początkujących dzieci:



6. Rutyna
Gdy Marcel był malutki, nie wierzyliśmy w rutynę. Wydawało nam się, że najważniejsze, aby był cały czas z nami, nieważne jaki to czas i godzina. Pogoda sprzyjała (urodzony w maju), nigdy nie miał ustalonego planu dnia.
Z kolei z Romą było zupełnie inaczej, urodzona w listopadzie, siłą rzeczy pierwszy miesiąc praktycznie cały przesiedziała w domu. Sypiała spokojnie w swoim łóżeczku całe dnie, jej tryb życia można było z łatwością ustalić.
Od prawie dwóch tygodni jestem tu zupełnie sama. Ale tak zupełnie sama, żadnych znajomych, rodziny, no nikogo. Tylko ja i dwójka małych dzieci.
Pierwszy dzień był koszmarem. Dzieci od jakiegoś czasu spały na zmianę. Gdy był Łukasz, to z Bogiem sprawa - jedno zostawało ze śpiącym w domu, a drugie szło  na spacer. No ale ja sama stanęłam przed perspektywą dwóch tygodni bez ani jednej minuty dla siebie - tak, nawet wieczorem, bowiem Marcel do tej pory usnął sam tylko jeden raz przez te trzy lata :). No i postanowiłam to zmienić, poprzestawiać ich trochę, aby drzemka popołudniowa Marcelka pokrywała się z drugą drzemką Romci i co? Udało się!!! :) Od tygodnia, mamy ustalony rytm dnia, świetnia nam idzie trzymanie się go i doszło do tego, że Marcel zaczął po wieczornej bajce sam zasypiać! Trochę protestuje, ale udaje się. Zaczął też ładnie jeść (z czym również zawsze mieliśmy problem) i generalnie funkcjonuje nam się ostatnio fenomenalnie! Nigdy tak nie było! A ja nigdy nie pomyślałabym, że rutyna, plan dnia może działać takie cuda. Dobrze, że udało mi się to odkryć po prawie trzech latach :))).





Trochę długi ten wpis, także tego, kiedyś go dokończę :).

Pozdrawiam serdecznie!!!

W niedzielę poztanowiłam wybrać się z dziećmi na spacer wzdłuż rzeki Panki. Znajomy kiedyś polecił mi tę trasę, mówił, że dla dzieci to świetne miejsce, pełno placów zabaw, zielono i przyjemnie.
Sprawdziłam i potwierdzam - bardzo przyjemna przechadzka, tyle atrakcji, że Marcelka do domu nie mogłam zagonić. Dodatkowo, miejsce to znajduje się w środku miasta, łatwo tam dotrzeć.
Dzisiaj bardziej zdjęciowo niż słownie, zapraszam!






Z czym kojarzy Wam się słowo 'muzeum'? Bo ja zamykam oczy i widzę gabloty, przedmioty, których nie można dotykać, ciszę, spokój, zakaz biegania. Z okresu dziecięco - dorastającego nie pamiętam żadnego muzeum, które miło bym wspominała, raczej na usta ciśnie się nuda, nuda, nuda.

Wczoraj z dziećmi odwiedziłam Labyrinth Kindermuseum - i już wiem, jak powinno wyglądać 'muzeum' idealne dla dzieci. Trudno mi w ogóle nazywać to miejsce muzeum, bo dla mnie to był taki inteligentny, kreatywny figloraj.

Jestem pod mega wrażeniem pomysłu, prostoty, nieprzekombinowania - a jednocześnie stworzenia przestrzeni niesamowicie przyjaznej dziecku, gdzie może ono odkrywać, myśleć, doświadczać i rozwijać się.

Atrakcji jest oczywiście najwięcej dla dzieci w wieku 2+, ale spokojnie można przyjść również z maluszkami, na pewno znajdzie się coś i dla nich, Roma bawiła się różnymi przedmiotami i obserwowała z ciekawością, co działo się wokół niej.

Może powstanie takie miejsce i w Łodzi? Teraz miejsca pod dostatkiem na różne ciekawe przedwsięwzięcia - trzymam kciuki! :)

Na pewno odwiedzimy Labyrinth Kindermuseum jeszcze nie raz - Marcelek podczas wczorajszej wizyty nie skorzystał nawet z 50% możliwości. No i zachęcam odwiedzających Berlin z dziećmi do wizyty w tym świetnym miejscu. Myślę, że warto zamienić wizytę w Zoo, Tropical Island czy Legolandzie na Labyrinth Kindermuseum. Zwłaszcza, że cena jest bardzo zachęcająca - 5.5euro od osoby, są również dostępne zniżki.

Strona internetowa: tutaj
Adres: Osloer Straße 12, 13359 Berlin
Godziny otwarcia: Piątek 13-18, Sobota 13-18, Niedziela 11-18

A teraz fotorelacja :)

miejsce aby odpocząć, zjeść i wypić

tutaj można się pościgać

domek - dorośli tam raczej nie wchodzą :)

stacja metra

 dostępne były różne przebrania i przebieralnia :)

 dla każdego coś miłego

 kto by pomyślał, że jedną z lepszych zabaw będzie wożenie kosza na śmieci

mała biblioteczka

 budujemy dom

 kącik pracy twórczej - można pobudować z klocków lego, bądź kolorowych chrupek kukurydzianych

 widok z góry

 kącik ogrodniczy

 praca wre i zmusza do pracy zespołowej

zabawa w sklep

 przygotowania do pracy na budowie

 centrum dowodzenia


Witajcie!

Dzisiaj u nas trochę smutno, wczoraj Łukasz pojechał do pracy i nie będzie go aż 15 dni!
Sama, nie znając nikogo, czuję się trochę niepewnie, no ale cóż - muszę ogarnąć tą sytuację. Na szczęście dzisiaj przyjedzie Tata Łukasza z jego Siostrą, bardzo się cieszę, będzie raźniej - chociaż na kilka godzin.

A teraz mam niespotykaną sytuację - i Romcia i Marcelek śpią! W tym samym czasie! Wciąż niedowierzam :), bo przez ostatnie dwa tygodnie to spali na zmianę. Mam więc chwilkę żeby coś napisać.

Dzisiaj wybrałam się z dziećmi do muzeum MACHmit! Muzeum to znajduje się w starym kościele - zamku i jest inspirowane bajkami braci Grimm. Dzieci wszystkiego mogą dotykać, przestawiać, przesuwać, jednym słowem - doświadczać.
Jest również sala luster a także miejsce do wybiegania się - taki podwieszony pod sufitem labirynt, gdzie dzieciaki wchodzą same i jest frajda :). A po biegach - kącik czytelniczy. Bardzo fajne miejsce, można miło spędzić kilka godzin (zamknięte w poniedziałek).
Zapraszam na zdjęcia, chociaż nie są one dzisiaj najlepsze - zapomniałam aparatu ze sobą.

Pozdrawiamy!!!














Nie wynajmujcie mieszkania Melvinowi Strachan - nie płaci i kłamie. W razie pytań, proszę pisać, z chęcią odpowiem.
Wiem, że to taki dziwny wpis ale chcę ostrzec przed nieuczciwym najemcą - sama szukałam informacji o tym człowieku w internecie i nie ma nic!!!
Pozdrawiam,
Paulina