Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

Moja siostra mieszka w Montpellier od 8 lat, byłam w tym mieście już kilkukrotnie i za każdym razem mi się bardzo podobało. Jednak tym razem byłam pierwszy raz i z Romą i z Marcelem. Moja siostra ma synka Maxime, który jest tylko o miesiąc starszy od Marcela więc chłopaki nadają na podobnych falach, a Roma za nimi goni. Pogodę pierwszego dnia mieliśmy mocno średnią, ale dwa pozostałe dni były przepiękne, było ciepło i wiosennie. 

A oto atrakcje, które można z dziećmi w Montpellier odwiedzić i na pewno im się spodoba :). 

Esplanade Charles-de-Gaulle w Montpellier
W samym centrum miast znajduje się ładny park z pięknym placem zabaw. Plac zabaw jest naprawdę nietuzinkowy, interesujący i ładny. Motywem przewodnim są instrumenty muzyczne i dają pole do popisu kreatywnej zabawie. Zaraz obok znajduje się staw, udaliśmy się tam by pokarmić ptaki.  Oczywiście zachęcam do spaceru po centrum miasta, po wąskich uliczkach i uroczych zaułkach, bo naprawdę warto, mu już jednak darowaliśmy dzieciom tą atrakcje i poszliśmy tylko na lody, do lodziarni Amorino, polecam, bardzo smacznie. 






Chłopaki próbowali zwabić gołębie

Parc du Mas Rouge w Pérols
Kolejnego dnia pogoda zaczęła dopisywać i postanowiliśmy zrobić sobie piknik. Podczas ostatniej wizyty u siostry odkryłam cudny park nad woda i tam postanowiliśmy się wybrać. Spędziliśmy tam ponad pół dnia i dzieci w ogóle nie chciały wracać i wcale im się nie dziwię. Przy samej wodzie znajduje się duży plac zabaw, stoły z ławkami, łagodne zejście do wody z małymi kamienistym plażami. Było naprawdę wakacyjnie, a dzieci nie mogły się powstrzymać żeby nie zrzucić butów i skarpetek i trochę pobrodzić w wodzie. Wymyślali różne zabawy, rzucali kamieniami do wody, chowali się w okolicznych krzaczorach i generalnie mieli masę frajdy. Jak już jesteście w Pérols, to gorąco polecam udać się w stronę brzegu morza i poobserwować ptaki. Moimi ulubieńcami zdecydowanie są flamingi, ale żurawie czy czaple też są super. 








ZOO w Montpellier
Ostatniego dnia wybraliśmy się do Zoo w Montpellier (Montpellier Zoological Park). Już na samym początku wizyty spotkała nas miła niespodzianka - wstęp był darmowy. 
W ogrodzie tym bardzo nam się podobało, spędziliśmy tam chyba 5 godzin i myślę że spokojnie moglibyśmy zostać dłużej. Przede wszystkim, to położenie tego zoo jest super - na wzgórzu, jest bardzo dużo drzew i bardzo zielono, co jakiś czas pojawiają się wybiegi ze zwierzętami, czuliśmy się tam jak w ogromnym parku. Samych zwierząt jest dosyć sporo, wystarczająco żeby dzieci miały uciechę - są niedźwiedzie, lwy, zebry, słonie. Dodatkowo na terenie zoo znajduje się przyjemny plac zabaw oraz po całym terenie porozrzucane są strefy piknikowe. Gorąco polecam na leniwy dzień, jest to miła odskocznia od miasta :). 









Jak widzicie, nasze zwiedzanie jest mocno "slow". Nigdzie się nie śpieszymy, nie ganiamy za zabytkami. Moim zdaniem tylko takie zwiedzanie ma sens z dziećmi i przynosi naprawdę dużo satysfakcji. Dzieci są szczęśliwe, nie znudzone i doświadczają świata w taki sposób jaki im pasuje. Ja jeszcze zdążę obejrzeć muzea i wypić kawę w miejscach, które mi się marzą. A jak patrzę na Romę i Marcela i widzę jak wiele im podróże dają, to wiem że idziemy dobra drogą. 




Pozdrawiam!!!
Uciekając przed zimą i odpowiedzialnością (czytaj: szukaniem pracy) postanowiłam wybrać się z dziećmi w cieplejsze rejony Europy. Łącznie nie będzie nas 3 tygodnie i odwiedzimy w tym czasie 3 państwa: Francję, Hiszpanię i Portugalię. Dzieci są bardzo podekscytowane i szczęśliwe i ja również :). Nie ma dla mnie nic wspanialszego niż podróżowanie.

Podróż nasza rozpoczęła się lotem z Berlina do Tuluzy, skąd pociągiem przemieściliśmy się do Montpellier - miasta w którym mieszka moja siostra z synkiem. W Tuluzie byłam już raz przejazdem i miasto to zrobiło na mnie bardzo miłe wrażenie. Tym razem, korzystając z prawie 4 godzinnej przerwy, postanowiłam z dziećmi odwiedzić Muzeum Historii Naturalnej. Oczywiście, z braku czasu, w muzeum spędziliśmy niewystarczającą ilość czasu ale i tak mogę napisać, że warto je odwiedzić i to bardzo. Muzeum jest bardzo nowoczesne i interaktywne. Niestety, dużym minusem jest brak opisów eksponatów w jakimkolwiek innym języku niż francuski. Mimo to, można po prostu obejrzeć bardzo wiele interesujących rzeczy i odwiedzić sąsiadujący z budynkiem muzeum ogród. Samo muzeum znajduje się w pięknym parku, jest tam duży plac zabaw dla dzieci. Pogodę mieliśmy wspaniałą i bardzo podobała nam się ta wizyta.











Kolejne 3 dni spędziliśmy w Montpellier i z pewnością opiszę co można robić z dziećmi w tym przepięknym mieście.

Tymczasem pozdrawiam serdecznie!
W miniony weekend bardzo chcieliśmy pojechać do Szklarskiej Poręby, pojeździć trochę na nartach i pocieszyć się zimą. Niestety finanse i różne inne czynniki nam na to nie pozwoliły i zostaliśmy w Berlinie.
To jest nasza trzecia zima w Berlinie i muszę napisać, że najładniejsza. W końcu napadał śnieg i można było pójść z dziećmi na sanki, no i tak ładnie się zrobiło :).


W sobotę postanowiłam wybrać się z Marcelem do muzeum. Dawno już nie byliśmy a zostało jeszcze kilka miejsc na mojej liście do odwiedzenia :). Odwiedziliśmy Märkisches Museum. Jest to muzeum opowiadające o historii Berlina, mieści się w bardzo ciekawym budynku zaprojektowanym w latach 1899-1908 i wyglądającym jak zamek. Muzeum obecnie niestety nie oferuje wiele atrakcji dla dzieci (część przeznaczona dla dzieci jest obecnie w przebudowie) i nie jest interaktywne, ale i tak uważam, że nasza wizyta była udana. Dzieci zawsze poznają coś nowego i mogą się czegosc nauczyć. Marcelowi oczywiście bardzo podobała się sala z mieczami, strzelbami i zbrojami, ale nie tylko. W muzeum znajduje się taka machina, gdzie siada się i patrzy przez lornetki na zmieniające się obrazy, na których pokazane są zdjęcia Berlina z dawnych czasów. Dla mojego syna było to bardzo ciekawe zobaczyć jak wyglądało kiedyś miasto w którym obecnie mieszka. Obok muzeum znjaduje się mały park i plac zabaw, więc po wizycie można się iść wybiegać :).











Więcej informacji znajdziecie na: http://www.stadtmuseum.de/maerkisches-museum
Muzeum czynne jest: Wt - Ndz 10-18
Bilety kosztują: €4 (do 18 roku życia wstęp jest darmowy)


W niedziele z kolei wybraliśmy się na sanki! Ale szaleństwo było :). Pojechaliśmy do Volkspark Prenzlauer Berg, bo z naszej poprzedniej wizyty latem zapamiętałam, że jest tam fajna górka, która na pewno nada się idealnie na zjazd na sankach. I tak właśnie było :). Co prawda górka nie była jakoś szczególnie przygotowana i była trochę zarośnięta, ale i tak można było sobie z niej pozjeżdżać. Nasze dzieci z niej jednak nie zjezdzaly bo trochę się bałam ich puścić samych z takiej wysokości, nie był to jednak problem bo dookoła było więcej mniejszych górek. Ale fajnie było, od razu przypomniał mi się czas mojego dzieciństwa, górka pod blokiem i godziny spędzone na sankach. A potem jak wracało się do domu ze zmarzniętymi policzkami na ciepły obiad :). Szkoda, że tego śniegu tu tak mało i tak krótko, mam nadzieję że jeszcze popada!




Pozdrawiam serdecznie!
Oczywiście post gotowy od dawna, ale dopiero dzisiaj się zebrałam żeby go umieścic :).

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!

W poniedziałek (3 października) był dzień zjednoczenia Niemiec, w całych Niemczech święto narodowe, a dla nas długi weekend. Mieliśmy już kupione na ten czas bilety samolotowe do Rzeszowa i bardzo chcieliśmy odwiedzić Bieszczady jesienią, ale niesprzyjająca prognoza pogody sprawiła, że postanowiliśmy zmienić nasze plany. Wybraliśmy się po raz drugi w okoliceJeleniej Góry, w Góry i Pogórze Kaczawskie. Byliśmy tu już w zeszłym roku, prawie w tym samym czasie i bardzo nam się ten rejon Polski spodobał. Tym razem wzięliśmy rowery i cieszyliśmy się, że będziemy mogli te rejony odkrywać rownież z tej perspektywy. Na pogodę nie możemy narzekać, zaczęło robić już się chłodniej, ale padało tylko w nocy a dni były ładne. Dolny Śląsk podoba mi się szalenie. Urocze wsie, piękne zamki, dworki i pałace, ciekawe legendy i piękne krajobrazy. Jest co odwiedzać i mam nadzieję, że będziemy tu wracać każdej jesieni. 
Tym razem rownież zatrzymaliśmy się w Gościńcu pod Grusza, gdzie zostaliśmy jak poprzednim razem bardzo miło ugoszczeni. Stosowaliśmy się tradycyjnie w Villi Grecie, gdzie jest po prostu przepysznie. Nawet Marcel, który nie wszystko je, był po prostu zachwycony pierogami ruskimi. Raz stolowaliśmy się rownież w Browarze Miedzianka, przyjemne miejsce, jedzenie poprawne. 

Podworko Villi Grety

A oto miejsca, które udało nam się odwiedzić:

Kolorowe jeziorka w Rudach Janowickich - ścieżka edukacyjna, która nam średnio przypadła do gustu. Bardzo oblegana, co było dużym minusem i niewarta przejścia do końca. Początkowy odcinek szlaku, do jeziorka błękitnego jest ciekawy, ale potem robi się żmudny i nudny. Nie polecam. Po szlaku udaliśmy się na obiad do browaru w Miedziance i było w porządku chociaż nie tak smacznie jak w Grecie. Miedzianka to takie miesteczko, które już prawie nie istnieje, kilka domów, stary kościół i miejsca ze zdjęciami, jak tam kiedyś wyglądało. Bo Miedzianka była kiedyś pięknym miejscem, dlaczego wiec zniknęła? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Filip Springer w książce: 'Miedzianka. Historia znikania'. Bardzo polecam ta książkę, bo jak zwykle jest świetnie napisana i skłania do refleksji. Uwielbiam twórczość Springera. 






Browar Miedzianka




Kosciol w Miedziance


Następnego dnia atrakcje wymyślał mój mąż i wymyślił bardzo fajny szlak rowerowy. Pojechaliśmy czescia Petli Agatowej . Co prawda myślałam, że szybko wrócę do domu, bo podjazd na początku trasy był karczemny ale dałam radę trochę podjeżdżając, a trochę podchodząc :). Jechaliśmy przez urocze wsie i miasteczka, po drodze zatrzymaliśmy się na lody i krówki. A wracając trafiliśmy na malinowe pole, na którym właściciel pozwolił nam najeść się do syta malinami. Jaaaaaakie te maliny były pyszne. 










Ostatniego dnia z kolei weszliśmy na Czartowskie Skaly, skąd rozpościerał się piękny jesienny widok na okolice. Później pojechaliśmy do Jeleniej Góry, wzięliśmy udział w czarnym proteście, a ja musiałam odpowiedzieć Marcelkowi na kilka ważnych pytań. Pod koniec dnia udaliśmy się jeszcze na spacer zielonym szlakiem w kierunku Gościnca PTTK „Perła Zachodu”. I to było piękne zwieńczenie naszej wycieczki. Dzieci w drodze powrotnej spały mocno, bardzo zadowolone z naszego wspólnego czasu. 













Góry Kaczawskie i okolice są naprawdę super i gorąco polecam te rejony każdemu. Pozdrawiam!