Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

Dzisiaj z rana mąż zarządził - idziemy gdzieś na śniadanie. Tylko gdzie? Drukarnia, Brednia, Piknik już były, fajnie by było czegoś nowego spróbować. Przypomniało mi się, że jeszcze w Spółdzielni nie byliśmy, szybko sprawdziliśmy na stronie czy serwują śniadania - tak, dodatkowo jest otwarte już od 9, więc w autobus i do Off Piotrkowskiej.


Wrażenia tylko i wyłącznie pozytywne - menu śniadaniowe krótkie (co mnie bardzo cieszyło, bo zawsze mam problem z wyborem) i ciekawe - każdy znajdzie coś dla siebie, bo jest i tradycyjne śniadanie i słodkie naleśniki.

Jest tam również kącik dla dzieci - Marcel zajął się kolejką, rysował kredą po tablicy, gotował dla nas zupę na kuchence:).


 Jest przestronnie, są wielkie stoły przy których można biesiadować rodzinnie bądź z przyjaciółmi, miła obsługa. Są również takie mini delikatesy gdzie można kupić smaczne jedzenie i soki.




Jedzenie - pyszne i bardzo sycące, w cenie kawa bądź herbata.




Cenowo - bardzo przystępnie - najdroższe śniadanie 12zł, no żyć nie umierać ;))).

Chyba będzie to nasze ulubione miejsce śniadaniowe, nie tylko ze względu na samo śniadanie, ale również ze względu na przestrzeń dla dzieci, która nie jest duża ale dosyć dobrze doposażona, a co za tym idzie - latorośl zajęta, a rodzice mają spokój :))).

Pozdrawiamy ze słonecznej Łodzi!!!


Łódź nikomu nie kojarzy się przyjemnie. Że brzydko, że przestępstwa, że brudna, że szara.

A ja Łódź lubię! I mówię to z czystym sercem, urodziłam się tutaj i lwią część mego życia spędziłam w tym mieście. Mieszkałam w wielu miejscach - czasem bardzo pięknych jak Vancouver, czasem trochę brzydszych jak Manchester. I zawsze, gdy wracałam do mojej Łodzi to czułam radość - tu czuję się dobrze. Dodatkowo w Łodzi ostatnio sporo zaczęło się dziać, pełno remontów, rewitalizacji, projektów, OFF Piotrkowska, festwiale, koncerty. Nie powiem, łatwo to tu się jeszcze nie żyje, sporo rzeczy na maksa mnie wkurza, ale wszystko idzie do przodu. Myślę, że jeśli utrzymamy tempo rozwoju, to za 10 lat będzie tu naprawdę fajnie i to dla wszystkich, nie tylko zapalonych Łodzian :).

Moja mama pochodzi z Gdyni, dziadkowie nadal tam mieszkają. Pamiętam, że jak przyjeżdżali do nas w odwiedziny gdy byłyśmy małe, to za karę i na 2 dni. Zawsze słyszałyśmy też: tu jest brudno, szaro i śmierdząco, zero zieleni, nie to co Gdynia. No i może rzeczywiście - do Gdyni Łodzi trochę brakuje, przede wszystkim morza i lasów, ale zielono to u nas jest i to bardzo. A jak ktoś nie wierzy, to zapraszam na nowy cykl na moim blogu: Zielono mi w Łodzi. Zaczyna się wiosna, więc będzie doskonała okazja aby parki poodwiedzać i niedowiarków przekonać. Ja jak zawsze z dziećmi moimi parki będę wizytować, więc o przyjaznych nam miejscach również będę pisać.

Zatem, na pierwszy ogień dzisiaj idzie: Park Józefa Piłsudskiego, lepiej znany jako Parka na Zdrowiu.

(wikipedia.org)

Jest to największy park w Łodzi - zajmuje aż 188ha. Park ten powstał na terenie dawnych lasów miejskich, przez co wydaje się taki bardziej 'dziki'.
W parku jest gdzie spacerować - są długie, szerokie aleje - doskonałe do nauki jazdy na rowerze bądź rolkach.


 Jest zoo, lunapark, place zabaw, stawy z kaczkami. Strasznie tam przyjemnie, można odciąć się od wielkomiejskiego zgiełku, mimo iż park znajduje się niedaleko centrum.

 (jeden z czterech placów zabaw - są lepsze, ale nie dotarliśmy tam dzisiaj)

W parku można też grillować w wyznaczonym miejscu i mam zamiar w tym roku w końcu tego spróbować :).
To jest chyba mój ulubiony park. Pamiętam, jak w dzieciństwie chodziłam tam z rodzicami na spacery. Obserwowaliśmy wiewiórki i ptaki, zbieraliśmy żołędzie i karmiliśmy kaczki. W muszli koncertowej często organizowane były imprezy rodzinne, a ja z siostrą lubiłyśmy się wylegiwać na łączce przed nią.

 Mamo, jest piasek, zdejmij mi buty!!!



Jeśli podczas wizyty w Łodzi będziecie mieli chwilkę, koniecznie udajcie się do tego parku, naprawdę można odpocząć.

Pozdrawiamy!!!