Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

W tym roku spędziliśmy święta wielkanocne ponownie w Berlinie. Niestety pogoda ponownie nie dopisała i głównie siedzieliśmy w domu bo padało, wiało i było zimno. Na szczęście poniedziałek wielkanocny okazał się troszkę łaskawszy, więc korzystając z okazji postanowiliśmy wybrać się na małą wycieczkę.
Wybór padł na Klasztor Chorin, oddalony od Berlina o około godzinną jazdę samochodem. Na miejscu spotkała nas mała niespodzianka - otóż śniegu było po kostki, czego nie spodziewaliśmy się, gdyż w mieście śniegu nie było już w ogóle. Nie zniechęciło to nas jednak i udaliśmy się na bardzo przyjemny spacer, gdyż Klasztor położony jest nad jeziorem, wśród lasów, gdzie poprowadzonych jest wiele ścieżek pieszych i rowerowych, musi tam być naprawdę przyjemnie w cieplejsze miesiące.


Sam Klasztor jest przepiękny i mimo, że częściowo w ruinie to duża część jest naprawdę dobrze zachowana. Klasztor jest gotyckim zespołem klasztornym, którego początki sięgają XIII wieku. W poniedziałek wielkanocny odbywał się tam mini jarmark świąteczny, można było zakupić rękodzieło, a także zjeść smaczne potrawy. Dla dzieci przygotowane były warsztaty na których można było pomalować jajka i zbudować koszyki z gałązek. Przyjechał również teatr dla dzieci z bardzo ciekawym przedstawieniem. Wstęp do Klasztoru kosztuje 6euro za dorosłego, a dzieci do 7 roku życie wchodzą za darmo.


Polecam tą wycieczkę na cieplejsze miesiące.
Pozdrawiam serdecznie!
Jako, że odkąd przeprowadziliśmy się do Berlina, zarzekam się że w końcu zacznę zwiedzać Niemcy, ale zawsze jakoś mi się nie składa, to w ramach motywacji zakupiłam sobie BahnKarte 25, która uprawnia mnie do 25% zniżki na każdy bilet na pociąg. Z karty do tej pory udało mi się skorzystać raz (o ironio na bilet z Poznania do Berlina :)), a bardzo chciałabym aby ta karta mi się zwróciła. Co prawda, zimowe miesiące nie zachęcają do zwiedzania tej części Europy, ale pomyślałam sobie, że marzec to już taka mała wiosna, więc pora odwiedzić Drezno :). Zamówilam bilety, nocleg i właśnie w okolicach wyjazdu nadeszły najgorsze mrozy tej zimy. Ale to nic, ja się nie poddaję, od czego są muzea, po prostu nie będziemy łazić po mieście ;).
I tak właśnie, w miniony weekend wylądowaliśmy w Dreźnie. Do Drezna z Berlina jedzie się niecałe 2h więc jest to miła i szybka podróż.
Jak pisałam już powyżej, zwiedzanie miasta na piechotę ograniczyliśmy do minimum, ale odwiedziliśmy kilka interesujących miejsc. Drezno zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, jest pięknym, zadbanym miastem i naprawdę mam nadzieję, że w cieplejszym czasie uda nam się tam pojechać jeszcze raz. Bardzo chciałabym też zwiedzić Szwajcarię Saksońską do której z Drezna jest rzut beretem.
A oto miejsca, które w Dreźnie odwiedziliśmy:
  1. Muzeum Transportu - świetne, nowoczesne muzeum w którym spędziliśmy kilka godzin, a myślę, że moglibyśmy jeszcze kilka więcej, ale umieraliśmy z głodu :). Muzeum jest bardzo dobrze przygotowane, ekspozycje są bardzo ciekawie przedstawione. Przestrzeń podzielona jest na różne działy: transport wodny, lądowy, powietrzny. Jest dużo multimediów, są eksperymenty, można zbudować wirtualny statek a potem wystartować nim w zawodach (przy tym stanowisku Marcel spędził najwięcej czasu), a na ostatnim piętrze znajduje się przestrzeń do zabawy dla dzieci. Podczas naszej wizyty miała miejsce wystawa czasowa na ktróej można było przejechać się różnymi typami rowerów. Muzeum to jest naprawdę rewelacyjne i szczerze polecam je odwiedzić.




2. Niemieckie Muzeum Higieny - kolejne świetne muzeum na mapie Drezna i absolutny must see każdej wizyty. Niestety podczas naszej wizyty, oddział dziecięcy tego muzeum był w przebudowie ale i tak zdecydowaliśmy się na odwiedziny i to była naprawdę dobra decyzja. To muzeum jest niesamowite i bardzo ciekawe. Jakbym mieszkała w Dreźnie to z pewnością zakupiłabym sobie bilet na cały rok, bo jedna wizyta to stanowczo za mało. Muzeum to jest przede wszystkim piękne! Każda wystawa jest przygotowana z niesamowitą starannością i dbałością o każdy detal, tam wszystko do siebie pasuje, nic się nie gryzie. Podczas naszej wizyty miała miejsce wystawa czasowa na temat zwierząt domowych, bardzo ciekawa. Z kolei wystawa stała jest podzielona na pokoje tematyczne: Życie i Śmierć, Jedzenie i Picie, Seksualność, Mózg człowieka, Ruch oraz Piękno, Skóra, Włosy. Wszystkie informacje przedstawione są w bardzo interesujący i przystępny sposób, w muzeum tym można spędzić cały dzień nie nudząc się. Bardzo mocno polecam.




3. Zwiedzanie miasta z autobusu Hop on Hop off. Duża trasa zajmuje około 2h i przejeżdżamy przez całe miasto. W autobusie dostajemy słuchawki i możemy posłuchać historii Drezna i jego zabytków i różnych ciekawostek związanych z tym miastem. Dla dzieci również przygotowany jest specjalny kanał na którym mogą posłuchać historii miasta opowiadanej przez kangurka. Niestety ta opcja dostępna jest tylko w języku niemieckim (i jeśli zamierzacie z niej skorzystać, to zabierzcie koniecznie własne słuchawki dziecięce, bo te co dają, są przeznaczone dla dorosłych i wypadają dzieciom z uszu). Moim dzieciom droga trochę się dłużyła, ale dzielnie wytrzymały, zwłaszcza, że w połowie trasy zwolniły się miejsca na górnym pokładzie autobusu a to była dla nich wielka atrakcja sama w sobie :). Uważam, że warto skorzystać z takiej formy zwiedzania w zimne miesiące, można dużo zobaczyć i wiele się dowiedzieć. Bilet kosztuje 20euro, a dzieci jadą za darmo.
4. Plac zabaw przy Dippoldiswalder Platz - podczas naszej rundki autobusem turystycznym wypatrzyliśmy bardzo ciekawy plac zabaw i postanowiliśmy go odwiedzić. Ja jestem ogromną fanką placów zabaw i ich odwiedzanie sprawia mi niemałą frajdę. Plac zabaw jak wyglądał taki był - świetny :). W 100% umożliwił moim dzieciom pozbycia się nadmiaru energii ;).

5. Große Garten - również w celu zażycia świeżego powietrza, od razu po przybyciu do Drezna, prosto z pociągu pojechaliśmy do tego parku. Park jest ogromny, graniczy z ZOO, sprawił przyjemne wrażenie, ale wiadomo jak to park zimą - szaro bury ;))). No i place zabaw w ogóle nie zachwyciły.


Gdzie jedliśmy?:
  1. Mutzelhaus - rodzinna kawiarnia z częścią bawialną dla dzieci i małym placem zabaw na zewnątrz. Mimo, że to kawiarnia, to można tam zjeść obiad. Jest przygotowane oddzielne menu dla dzieci z bardzo korzystnymi cenami. Część do zabawy jest niewielka i zdecydowanie przygotowana jest dla dzieci młodszych, tak do 4 lat.
  2. Aposto - pizzeria umiejscowiona na starym mieście. Mnie skusiło to, że w niedzielę restauracja ta zapewnia animatorkę, która zajmuje się dziećmi, a także przygotowana jest salka zabaw dla najmłodszych. Zjedzenie posiłku w spokoju to jednak niesamowity komfort :). Dostępne jest menu dla dzieci, a do każdego posiłku dostają one kopertę niespodziankę z zabawką w środku. Pizzę jednak mają tam średnio smaczną, chociaż wszystkie udogodnienia dziecięce mocno to rekompensują ;).
  3. Cafe Oswaldz - kawiarnia, gdzie można napić się smacznej kawy (specjalizują się w kawach alternatywnych), zjeść kawałek ciasta bądź śniadanie. Bardzo przyjemne miejsce, takie jak lubię. My zaopatrzyliśmy się w Flat White i Kakao i wszystko było super :).
Gdzie spaliśmy:
Bed & Kitchen City Apartments - porządne, czyste apartamenty ze wszystkim czego możemy potencjalnie potrzebować.
Podsumowując, nasza wizyta w Dreźnie, choć chłodna, była bardzo udana :).
Zapraszam również na nasz profil na instagramie, gdzie na bieżąco umieszczam zdjęcia z wyjazdów, a z Drezna zapisałam relację w profilu :) -> tutaj
Pozdrawiam!
W związku z tym, że mnie zawsze jakaś siła ciągle gdzieś pcha, a jednym z moich ulubionych zajęć jest wyszukiwanie tanich biletów na skyscanner, gdy tylko znalazłam bilety za 10euro w jedną stronę do Mediolanu, postanowiłam odwiedzić to miasto z Romą. W Mediolanie byłam dosyć dawno temu i tylko przejazdem. Gdy czytałam różne relacje z podróży do tego miasta, prawie wszyscy byli zgodni: Mediolan rozczarowuje i na pewno nie jest to miasto na wyprawy z dziećmi. Ja postanowiłam trochę odczarować tą metropolię i nie taki Mediolan straszny jak go malują :). Nasza wycieczka super się udała, pogodę miałyśmy w połowie listopada przepiękną, codziennie świeciło słońce, Romcia była zachwycona i dopytuje mnie kiedy znów pojedziemy gdzieś same :))).
Ale do rzeczy, informacje praktyczne:

Jak dotrzeć:
My leciałyśmy samolotem z Berlina do Bergamo, liniami Ryanair. Z Bergamo można dojechać pociągiem bądź autobusem do centrum Mediolanu. My wybrałyśmy pociąg, bo pociągiem podróżuje się najlepiej :). Bilet w jedną stronę kosztuje 5.5euro.

Gdzie spać:
Zatrzymałyśmy się w Mio Hostel, w pokoju dwuosobowym bez łazienki. Za dwie noce zapłaciłam 105euro. Hostel nie jest w centrum, jest trochę na uboczu ale jest dobrze skomunikowany z resztą miasta i wszędzie jest się łatwo dostać. To co wyróżnia to miejsce na tle innych, to darmowe śniadania i kolacje.Jedzenie nie jest jakiejś niesamowitej jakości ani wymyślne, ale jest go dużo i można się najeść, udostępnione są również warzywa, owoce i słodycze, więc wszystko na plus.

Zachęcam do zrealizowania rezerwacji na booking.com korzystając tego linku https://www.booking.com/s/27_8/szczes92 abyście Wy i ja otrzymali zwrot w wysokości 15euro.

Miejsca, które odwiedziłyśmy:
Mamusca - przesympatyczna kawiarnia rodzinna z pysznym jedzeniem. Jest salka w której dzieci mogą się bawić, są gry, książeczki i wielki stół, gdzie są kredki i papier i dzieci mogą sobie rysować. Jest też część, gdzie można kupić książki bądź gry. Ogólnie przesympatyczne miejsce z którego nie chce się wychodzić i dorośli i dzieci dobrze się czują. Właścicielki są przemiłe, a obiad, który mi zaserwowały był przepyszny!



Wystawa GIRO GIRO TONDO DESIGN FOR CHILDREN w Triennale Design Museum
Świetna wystawa na której można było obejrzeć zabawki, przedmioty oraz meble stworzone dla dzieci i z myślą o nich. Można było poczytać o historii włoskiego designu dla dzieci, o zabawkach stworzonych przez Marię Montessori, obejrzeć ciekawe książki. Jedynym minusem tej wystawy było to, że nic nie można było dotykać, a wszystkie eksponaty były tak ciekawe i piękne, że ten zakaz był bardzo trudny dla dzieci. Na szczęście na końcu wystawy czekała sala gdzie dzieci mogły pobudować z klocków lego, porysować bądź pobawić się magnesami na ścianie.








Giardini Pubblici Indro Montanelli
Bardzo przyjemny park w centrum miasta, z placami zabaw, gokartami i małą karuzelą. Dużo miejsca na wybieganie dla dzieci, piękne alejki i stare drzewa.




Duomo di Milano, czyli Katedra w Mediolanie
Chyba żadna wizyta w Mediolanie nie jest pełna jeśli nie zobaczy się tej katedry. I rzeczywiście, jest warto, kościół ten robi ogromne wrażenie, jest przepiękny.


MUBA (Milan Children's Museum) - Muzeum dla dzieci w Mediolanie
Moim zdaniem, muzeum to trochę za dużo powiedziane - jest to raczej taka kreatywna przestrzeń w której organizowane są warsztaty, przedstawienia oraz projekcje dla dzieci. Do MUBA nie można sobie niestety ot tak wejść z ulicy, ponieważ nie ma tam żadnych wystaw, więc jeśli chcecie odwiedzić to miejsce, to na ich stronie jest kalendarz i tam rezerwujecie bilet na określoną godzinę. Zazwyczaj wszystkie spotkanie są po włosku, jednak personel dobrze mówi po angielsku. Z Romą wybrałam się na Colore - spotkanie o kolorach - "Odkrywanie kolorów poprzez zabawę ze światłem". Byliśmy podzieleni na grupy, każda grupa miała moderatorkę, która opowiadała o eksperymencie/stacji, którą za moment będziemy oglądać. Opowiadała oczywiście po włosku, ale do każdego punktu przygotowana była tablica informacyjna po angielsku, co bardzo ułatwiało mi sprawę :))). Być może Roma za dużo z tego spotkania edukacyjnie nie wyniosła, ale i tak bardzo jej się podobała zabawa z kolorami. Na miejscu znajduje się również mała księgarnia oraz kawiarnia.








Po muzeum trochę chodzenia po drzewach :)))

Naviglio Grande czyli kanały mediolańskie
Bardzo przyjemne miejsce na spacer wzdłuż kanałów miejskich. Pełno knajpek i restauracji, fajny pomysł na małą wycieczkę połączoną z pyszną pizzą.





No i jak? Myślę, że spokojnie można jechać z dziećmi :). Gdybyśmy były dłużej, z pewnością miejsc przyjaznych dzieciom przybyłoby :). A może Wy macie jakieś fajne podpowiedzi na następny raz?
Pozdrawiam serdecznie i dużo dobrego w Nowym Roku!!!

Na koniec jeszcze kilka luźnych fotografii ze spacerów po mieście :)







Kolejny raz z moją siostrą zorganizowałyśmy sobie mały bezdzietny weekend. Tym razem wybór padł na Bazyleę. Obydwie miałyśmy tam w miarę tanie połączenia i to jeszcze w podobnych godzinach, więc zadecydowałyśmy, że jedziemy.


I tak już na początku mogę napisać, że Bazylea jest bardzo ładnym i interesującym miastem. Niestety również bardzo drogim i to tak naprawdę drogim.

My z siostrą bardzo intensywnie nie zwiedzałyśmy, bo chciałyśmy się nacieszyć swoim towarzystwem, ale kilka interesujących miejsc odwiedziłyśmy i parę pysznych rzeczy zjadłyśmy, więc zapraszam na relację i kilka praktycznych informacji:).

Jak się poruszać po mieście
Najlepiej komunikacją publiczną, a w centrum na piechotę, Bazylea to nie jest duże miasto. Wszędzie można dojechać, chociaż teraz jest remont torowiska i nie wierzcie temu co Wam powie google bo trasy tramwajów są zmienione i my się kilka razy porządnie zgubiłyśmy. Jeśli chodzi o cenę biletów to oczywiście jest wysoka (bilet na jeden przejazd to 3.5CHF), ale my w naszym hostelu dostałyśmy bilet na cały nasz pobyt, więc było to dla nas bardzo korzystne. Z tego co czytałam, to każdy turysta taki bilet otrzymuje jeśli zatrzymuje się w oficjalnym miejscu na nocleg (czyli hotele, hostele, b&b)
Można też na dworcu wynająć rowery, ale nie znam więcej szczegółów na ten temat bo nie korzystałyśmy z tego rozwiązania. Ale myślę, że to dobry pomysł na dłuższy pobyt, widziałam wiele ścieżek rowerowych, a kierowcy są bardzo kulturalni.

Gdzie nocować
My nocowałyśmy w hostelu Basel Backpack - Urban Hostel Culture i był to rewelacyjny wybór. Pokoje są świetnie urządzone, jest kuchnia, pokój wspólny i ogródek. Obsługa jest bardzo miła. Hostel ma do wyboru kilka opcji, pokoje wieloosobowe a także dwójki z łazienkami i bez. Hostel znajduje się na terenie 100 letniego odnowionego kompleksu industrialnego o nazwie Gundeldinger Feld.  Bardzo polecam to miejsce, zwłaszcza, że na tym terenie znajduje się restauracja, bar i wiele innych ciekawych inicjatyw. Jest bardzo zielono, wszędzie są kwiatki, drzewa i rośliny, jest tam naprawdę bardzo przyjemnie, a do ścisłego centrum jedzie się tramwajem 10 minut. Jeśli korzystacie z portalu booking.com, to możecie skorzystać z mojego kodu zniżkowego: https://www.booking.com/s/szczes92.  Gdy z niego skorzystacie, to i ja i Wy otrzymamy €15 zniżki na kolejną rezerwację :)).









Gdzie jeść
Markthalle - dawna hala targowa jest teraz miejscem w którym można spróbować dań z różnych zakątków świata. Najlepiej udać się tam wieczorową porą, bo Markthalle czynne jest do 2 w nocy. My wybrałyśmy się na śniadanie i godzina 10 to nienajlepsza godzina na odwiedziny tego miejsca :) bo wyszłyśmy głodne, prawie wszystkie stoiska byly pozamykane. Wróciłyśmy jednak wieczorem na drinka i wtedy wszystkie stoiska z jedzeniem były pootwierane.



Kącik dla dzieci


Bäckerei KULT - mała piekarnia w której można napić się kawy i zjeść śniadanie, jest kilka stolików. Wybór nie jest duży, bo to jednak piekarnia, ale za to jest przepysznie. Koniecznie spróbujcie ich kanapek z konfitura z czerwonej cebuli i serem. Przepyszna, serio to była chyba najlepsza kanapka jaką w życiu jadłam. Kawę mają w porządku, ale nic specjalnego.




Cafe frühling - mocno polecam na śniadania, przepyszne. Specjalizują się też w kawie, która jest naprawdę dobra. Spory wybór śniadań, każdy znajdzie coś dla siebie. My wybrałyśmy etażerkę dla dwójki i spokojnie się najadłyśmy, jedzenie smaczne i naprawdę wysokiej jakości.




Tellplatz 3 - w słoneczny dzień koniecznie idzcie na piwo na zewnątrz. Mają fajna selekcję piw z lokalnego browaru, który znajduje się ulicę dalej, piwa naprawdę smaczne.


Restauracja w Merian Gärten - bardzo smaczne jedzenie i spory wybór deserów, nie próbowałyśmy ich, ale wyglądały naprawdę smakowicie. My skosztowałyśmy ich quiche z sałatka, który okazał się średni oraz zupy krem z warzyw, która okazała się rewelacyjna, naprawdę mega pyszna. Również mają dobre piwa.

Co zobaczyć:

1. Oczywiście połazić o mieście. Uważam, że Bazylea jest brdzo ładnym i zadbanym miastem. Ma niesamowita architekturę, domy są przepięknie zaprojektowane, każdy inny a jednak architektura jest bardzo spójna i nic nie razi ani nie przeszkadza. Miasto jest również bardzo zielone i nie chodzi tylko o to, że jest dużo drzew - jest bardzo dużo kwiatów, małych ogródków. Starówka, to oczywiście "must se"e każdego zwiedzania, ale warto też się trochę oddalić od centrum. My przez remont torowiska zgubiłyśmy się dwa razy, ale wspominam to miło, bo była to dodatkową okazja do spaceru po mieście i podziwiania uroczych uliczek.














2. Spacer wzdłuż rzeki - jest poprowadzona ścieżka, można jechać rowerem bądź przejść się pieszo. Wzdłuż tej ścieżki ustawione są kontenery w których można się napić kawy bądź coś zjeść. Wdłuż rzeki rozstawione są pojemniki na popiół z grilla więc mniemam że grilla można sobue tam zrobić, świetne miejsce na piknik. W Renie można się również wykąpać, to musi być fajna sprawa, chociaż ja bym się trochę tego nurtu bała :).



3. Merian Gärten - wow wow wow, ale fantastyczny park. Jeśli macie trochę czasu bądź po prostu chcecie się zrelaksować, to goraco polecam wizytę w tym miejscu. Przepiękny park, nie obeszłyśmy go oczywiście całego, ale to co widziałyśmy sprawiło, że chciałabym tam jeszcze wrócić. Przepiękne kwiaty, staw z karpiami, restauracje, centrum edukacyjne, zające, płynącą rzeczka, szklarnie i poletko na którym uprawiane są warzywa i zioła. Specjalne ekspozycje kwiatowe, w zależności od pory roku a także instalacje artystyczne. Nie zabrakło oczywiście również placów zabaw, łąki na której można puszczać latawce bądź urządzić sobie piknik. Naprawdę świetne miejsce, a tego dnia którego my tam byłyśmy był jeszcze piknik jesienny, można było kupić warzywa, sadzonki oraz nasiona.









4. Koniecznie przepłyńcie się łódką z jednego brzegu Renu na drugi. Ta atrakcja jest o dziwo bardzo tania, kosztuje tylko 1.6CHF, a jest naprawdę bardzo przyjemna :).


My zobaczyłyśmy tyle i ja czuję pewien niedosyt, z chęcią do Bazylei bym wróciła, ale to nieprędko się wydarzy, chyba że wygram jakaś niezłą sumkę w totolotka :).

Pozdrawiam!