Marcel jest bardzo dziwnym dzieckiem jeśli chodzi o jedzenie, nigdy nie mogę dojść do tego, od czego to zależy, że raz zjada cały talerz zupy z mięsem i makaronem, a innego dnia nawet nie chce tego spróbować.
Przyznam szczerze, że odżywianie mojego synka powoduje u mnie dużo frustracji. Najgorzej jest jak gotuję, stram się, przyrządzam super posiłki ze zdrowych, ekologicznych produktów, a Marcel nawet nie chce na nie spojrzeć. Jestem wtedy bardzo zła. Dodatkowo, mój syn nie ma najmniejszych problemów z jedzeniem z żłobku - myślę, że wpływ na to ma również to, że wszystkie dzieci jedzą, to on też.
Sytacja z niejedzeniem powodowała we mnie tyle niezdrowych emocji, że postanowiłam wyluzować: owszem, gotuję, ale już niczego nie wmuszam i nie złoszczę się. Jak Marcel nie chce jeść, to sama zjadam. I co? Zaczął jeść, więc to chyba wszystko w głowie siedzi :).
Chciałabym się z Wami podzielić pomysłem na zdrowe przekąski dla dzieci. My w ogóle nie dajemy małemu słodyczy. Wiadomo, że jak jesteśmy w gościach, czy ktoś mu coś da, to pozwalamy, ale jest to naprawdę bardzo mocno ograniczone. Do picia zaś dajemy mu ziołowe herbatki ekologiczne, słodzone miodem - bardzo smakują.
Przekąski:
- rodzynki
- żurawina
- pestki dyni
- pestki słonecznika
- chrupki kukurydziane
- suszone morelki
wszystko to zazwyczaj mieszam i kładę w małej miseczce na widocznym miejscu, Marcel sobie podjada, w drugiej miseczce kroję zaś różne owoce na małe kawałki:
- banany
- pomarańcze
- gruszki
- jabłka
a także marchewkę
Polecam, wszystko zdrowe i wartościowe, a także słodkie - dziecko już naprawdę nie ma ochoty na słodycze :).
Ostatnio też wyszukałam fajny przepis na ciepłą przekąskę z marchewki:
4 -5 marchewek obieramy, kroimy na talarki, wkładamy do naczynia żaroodpornego, a następnie dodajemy olej kokosowy, zmielony kumin, sół i pieprz i dokładnie mieszamy. Ustawiamy piekarnik na 190 stopni i pieczemy tak długo aż marchewka jest miękka i trochę zaczyna się zawijać.
Nowy, ciekawy smak.
Naprawdę smaczne dla małych i dużych, Marcel bardzo lubi :).
Chciałabym również polecić świetną książkę ze zdrowymi, zróżnicowanymi przepisami dla dzieci:
'Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą' Bożena Żak-Cyran
Wiele przepisów już wypróbowałam i wszystko jest pyszne, zdrowe i pożywne!
A Wy, jakie macie pomysły na zdrowe przekąski?
Dzisiaj odbyliśmy naszą pierwszą wizytę u dentysty, no cóż, napiszę tylko, że nie zakończyła się ona sukcesem.
Chciałabym jednak w tym poście zarekomendować poradnię stomatologiczną w której byliśmy, może być to przydatna informacja dla mieszkanek Łodzi :).
W związku z tym, że Marcel od pewnego czasu miał żółty osad na zębach, postanowiłam pójść się skonsultować z lekarzem stomatologiem.
Pedontologia - czyli stomatologia dziecięca znajduje się w Łodzi w Instytucie Stomatologii Uniwersytetu Medycznego na Pomorskiej.
Pierwsze zaskoczenie: szybki termin, dzwoniłam we wtorek, wizyta na czwartek, super!
Drugie zaskoczenie: bardzo miły pan w rejestracji.
Trzecie zaskoczenie: obok pokoju w którym dzieci były leczone - kącik, z dywanem i zabawkami,
stolikiem, kolorowankami i kredkami, świetnie!
Czwarte zaskoczenie: lekarka, student i pan pielęgniarz: przemili, uśmiechnięci, wprowadzający bardzo fajną atmosferę.
Niestety Marcel nie docenił tych wszystkich atutów i jak tylko zobaczył panią w białych rękawiczkach, to wpadł w taką histerię, że nie sposób było go uspokoić. Nie chciał zębów pokazać, dotknąć się w ogóle nie pozwolił. Pani na szczeście dojrzała nasz problem i powiedziała, że to nic poważnego, tylko osad i spróbują go wyczyścić. Ale nie udało się to oczywiście, więc żeby nie zniechęcać małego pacjenta na przyszłość - zaniechaliśmy. Mamy się pojawić za 3 miesiące.
W jednym słowie: polecam!!! Miło, profesjonalnie i przyjemnie, a rzadko chyba można coś takiego napisać o przychodni stomatologicznej! :)
Chciałabym jednak w tym poście zarekomendować poradnię stomatologiczną w której byliśmy, może być to przydatna informacja dla mieszkanek Łodzi :).
W związku z tym, że Marcel od pewnego czasu miał żółty osad na zębach, postanowiłam pójść się skonsultować z lekarzem stomatologiem.
Pedontologia - czyli stomatologia dziecięca znajduje się w Łodzi w Instytucie Stomatologii Uniwersytetu Medycznego na Pomorskiej.
Pierwsze zaskoczenie: szybki termin, dzwoniłam we wtorek, wizyta na czwartek, super!
Drugie zaskoczenie: bardzo miły pan w rejestracji.
Trzecie zaskoczenie: obok pokoju w którym dzieci były leczone - kącik, z dywanem i zabawkami,
stolikiem, kolorowankami i kredkami, świetnie!
Czwarte zaskoczenie: lekarka, student i pan pielęgniarz: przemili, uśmiechnięci, wprowadzający bardzo fajną atmosferę.
Niestety Marcel nie docenił tych wszystkich atutów i jak tylko zobaczył panią w białych rękawiczkach, to wpadł w taką histerię, że nie sposób było go uspokoić. Nie chciał zębów pokazać, dotknąć się w ogóle nie pozwolił. Pani na szczeście dojrzała nasz problem i powiedziała, że to nic poważnego, tylko osad i spróbują go wyczyścić. Ale nie udało się to oczywiście, więc żeby nie zniechęcać małego pacjenta na przyszłość - zaniechaliśmy. Mamy się pojawić za 3 miesiące.
W jednym słowie: polecam!!! Miło, profesjonalnie i przyjemnie, a rzadko chyba można coś takiego napisać o przychodni stomatologicznej! :)
W przedostatnim numerze Wysokich Obcasów (których jestem namiętną czytaczką) jest bardzo ciekawy artykuł o dobrostanie.
Nie będę się tu szczegółowo rozpisywać, o treści artykułu, każdego zainteresowanego zapraszam tutaj:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,13366518,Saamah_Abdallah__zamiast_zajmowac_sie_mierzeniem_produktu.html
To, co najbardziej mi się spodobało w tym tekście, to opracowane '5 dróg do dobrostanu' przez nef (neweconomics.org). Zadanie to było zlecone przez rząd Wielkiej Brytanii, a następnie ulotki z tymi poradami były rozdawane obywatelom. Liverpool posunął się dalej i zorganizował rok dobrego samopoczucia i wywiesił te porady w wielkim formacie na ulicach. Jak czytam o takich pomysłach, to czasem brakuje mi UK! Super po prostu. Porady są proste, czasem wydają nam się oczywiste, ale czy aby na pewno? Często zapominamy co naprawdę daje nam radość w życiu i że nie są to pieniądze i dobra materialne (oj tak tak wiem, nie neguję tego, że pieniądze są potrzebne do odczuwania dobrostanu, chodzi mi o to, że nie potrzeba nam ciągle więcej i więcej :).
Ja wpadłam na pomysł, że przetłumaczę te porady i wywieszę u siebie na klatce :)
A tutaj '5 dróg do dobrostanu' w wersji oryginalnej i moje tłumaczenie, jeśli ktoś ma jakieś sugestie, to bardzo proszę o komentarz :))). Zamieszczam też parę przykładowych ulotek. Nie mogę się doczekać jak wywieszę je dzisiaj!!! :)))
Bądź w aktywny.
Idź na
spacer lub pobiegaj. Wyjdź na zewnątrz. Idź na rower. Pograj w grę. Popracuj w
ogródku. Potańcz. Ćwiczenia sprawiają, że czujesz się dobrze. A co najważniejsze – odkryj rodzaj aktywności,
który sprawia Ci najwięcej radości i jest na poziomie Twoich możliwości.
Ucz się,
poznawaj…
Spróbuj
czegoś nowego. Odkryj na nowo stare zainteresowania. Zapisz się na kurs. Zmień
zakres swoich obowiązków w pracy. Napraw rower. Naucz się jak grać na
instrumencie bądź naucz się gotować swoje ulubione jedzenie. Wyznacz sobie cel,
który będziesz z radością osiągał. Uczenie się nowych rzeczy, sprawia, że
jesteś bardziej pewien siebie, a także sprawia dużo radości.
Bądź w
kontakcie…
Bądź w
kontakcie w ludźmi wokół siebie. Z rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami. W domu,
pracy, szkole, lokalnej społeczności. Pomyśl o tym, jak o podstawie swojego
życia i zainwestuj w rozwój swoich relacji. Budowanie relacji międzyludzkich
wzbogaci i wspomoże każdy dzień Twojego
życia.
Dawaj...
Zrób coś miłego dla przyjaciela bądź dla kogoś obcego. Podziękuj komuś. Uśmiechnij się. Zostań wolontariuszem. Dołącz się do jakiejś społeczności. Patrz na zewnątrz, ale również wewnątrz siebie. Świadomość, że Twoje szczęscie jest związane z szerszą społecznością może być niesamowicie satysfakcjonujące i tworzyć więzi z ludźmi wokół Ciebie.
no i z tym ostatnim zdaniem mam problem, nie wiem jak to do końca przetłumaczyć, jakieś pomysły?
Bądź uważny...
Bądź ciekawy. Dostrzegaj piękno. Zauważaj rzeczy niezwyczajne. Zwróć uwagę na zmieniające się pory roku. Rozkoszuj się chwilą, nieważne czy idziesz do pracy, jesz obiad czy rozmawiasz z przyjaciółmi. Bądź świadom świata wokół siebie i tego jak się właśnie czujesz. Zastanawianie się nad swoimi doświadczeniami pomoże Ci zrozumieć co jest dla Ciebie ważne.
Wakacje się skończyły i nadszedł czas na podsumowania :).
Oto kilka użytecznych informacji na temat Teneryfy, jeśli
ktoś się tam wybiera na wakacje, na pewno się przydadzą.
Opieka zdrowotna
Koniecznie trzeba zabrać ze sobą Europejską Kartę
Ubezpieczenia Zdrowotnego – wydawana jest od ręki w regionalnym oddziale NFZ,
trzeba tylko przynieść ze sobą potwierdzenie ubezpieczenia z pracy. Z tą kartą
nie ma najmniejszego problemu aby zostać przyjętym do lekarza na Teneryfie.
Podczas wizyty trzeba mieć również ze sobą dokument tożsamości. W recepcjach
zazwyczaj panie nie mówią po angielsku, ale spokojnie można się porozumieć na
migi J.
Lekarze po angielsku mówią troszkę, ale to też nie problem, gdyż bardzo się
starają, aby się porozumieć. Gdy wykupuje się leki w aptece, to również
koniecznie trzeba pokazać EKUZ – leki są refundowane i to bardzo. Marcel miał
infekcję dróg moczowych, pani doktor przepisała nam antybiotyk i paracetamol,
zapłaciłam 2.5 euro, tak, to nie pomyłka, dla nas też to był szok po cenach
leków w Polsce J.
Jedzenie, pieluchy,
itp.
Ceny artykułów spożywczych są wyższe niż w Polsce. Ziemniaki
potrafią kosztować 1.5euro za kg. Generalnie jest drożej i nic na to się nie
poradzi. Praktycznie wszystkie produkty można tutaj znaleźć, czego ja nie
znalazłam, to seler i pietruszka, a z przypraw ziele angielskie J, jeśli ktoś planuje
sobie tutaj sam gotować, to polecam wziąć przyprawy ze sobą z domu. Mięso
również jest dosyć drogie, ale rzeźnik tutaj to prawdziwy fach, ludzie, którzy
tam pracują naprawdę znają się na swojej robocie i mięso jest tutaj przepyszne.
Pieluchy są tutaj droższe i tańsze, ja polecam dodot basico
– duża paczka, 48 pieluch kosztuje ok. 9 euro (te pieluchy oczywiście należą do
tych tańszych) i są to naprawdę porządne pieluchy. Jeśli chodzi o mleko
modyfikowane, to na pewno nie ma tutaj mleka Hipp. Nie ma za to problemu z
różnymi deserkami w słoiczkach, czy obiadkami. Również w każdej aptece jest
duży dział ze smoczkami, mlekami, kaszkami i butelkami.
Transport
Na całej wyspie działa siatka połączeń firmy autobusowej
TITSA. Autobusami można dojechać praktycznie wszędzie, opłata naliczana jest
(podobno) od przejechanego kilometra, ale zdarzyło nam się zapłacić za tą samą
trasę, tym samym autobusem różną cenę. Bardzo opłaca się kupić sobie kartę
BONO, kosztuje ona 15 bądź 30 euro i te pieniądze są do wykorzystania na
przejazdy z 30% zniżką, dodatkowym atutem karty jest to, że jeśli się
przesiadamy, to bilet na następny autobus jest sporo tańszy – ok. 50%.
Jedynym minusem autobusów jest to, że zazwyczaj jeżdżą po
wszystkich pipidówach i zatrzymują się praktycznie na każdym przystanku, więc
jeśli ktoś jest ograniczony czasowo, to stanowczo polecam wynajem samochodu.
My wynajęliśmy samochód z firmy CICAR – jest to firma, która
działa tylko na Wyspach Kanaryjskich i jest naprawdę godna polecenia. A wiem co
mówię, szukałam samochodu tutaj parę dni. Trzeba naprawdę czytać warunki umowy,
bo później mogą się wyłonić różne nieprzyjemne fakty, np.: polityka paliwowa –
dostajemy auto z pełnym bakiem, mamy zwrócić z pustym i płacimy firmie za ten
bak, ale nie, nie normalną cenę, tylko przy aucie ekonomicznym jest to kwota
rzędu 80 – 100 euro, i tutaj, na Teneryfie, większość firm praktykuje taką
politykę. Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła, to w cena za wynajęcie fotelika
dziecięcego – 72 euro za 11 dni wynajmu, no ludzie, przecież to lekka przesada.
Na szczęście trafiłam na stronę CICAR, a tam samochód w dobrej cenie, polityka
paliwowa normalna – wzięli od nas depozyt za pół baku paliwa 18 euro i fotelik
gratis. Obsługa na lotnisku była super,
także z czystym sercem mogę polecić.
Pogoda
Pogoda w miesiącach grudzień, styczeń jest umiarkowana – nie
ma żadnych upałów, temperatura utrzymuje się na poziomie ok 25 - 28 stopni,
jest bardzo przyjemnie. Ale radzę zabrać ze sobą parę ciepłych rzeczy,
zwłaszcza na poranki i wieczory, bo wtedy jest naprawdę chłodno – ok 9 stopni –
gdy nie ma słońca, robi się naprawdę zimno. Krem przeciwsłoneczny i czapka
również są wskazane.
Plaże
Plaże zazwyczaj są piaszczyste, z czarnym piaskiem, co na
początku wydaje się dziwne i ma się wrażenie, że ten piasek brudzi. Ale nie
brudzi i po dniu spędzonym na takiej plaży można się przyzwyczaić J. Plaże są zazwyczaj
strzeżone – jest ratownik, można również za 3 euro wynająć sobie leżak. Woda
jest ciepła – 20 stopni (ale ja i tak ani razu się nie wykąpałam :))
Znaczki
Radzę uważać, gdyż prócz poczty hiszpańskiej – Correos,
gdzie znaczki kosztują 75 centów (Europa), działają jeszcze EasyPost (80
centów) i SwissPost (85 centów) – wszystkie te znaczki można kupić w sklepach z
pamiątkami, ale dwóch ostatnich firm można mieć problem ze znalezieniem
skrzynek, długo się nachodziłam zanim znalazłam EasyPost skrzynkę, a nikt Cię
nie informuje jakiej firmy znaczki Ci sprzedaje.
I to by na razie było na tyle, jak ktoś ma jakieś pytania
odnośnie innych aspektów, proszę pisać :)
No i nasze kanaryjskie wakacje dobiegają końca, już tylko
parę dni zostało nam aby cieszyć się słoneczkiem i gromadzić witaminę D.
Ostatnie dni są bardziej intensywne, bo przyjechał Tato
Łukasza i chcemy mu tu jak najwięcej pokazać.
Wjechaliśmy na Teide – widoki niesamowite, chłopaki pokonali
szlak El Reparo – Garachico, o którym niedługo napiszę, byli również w Loro
Parku oraz w górach Anaga. A ja miałam w końcu dzień tylko dla siebie :). Poszłam na przepyszny
obiad do restauracji ekologicznej La Mana w Puerto i naprawdę było warto, na
deser miałam przepyszną pana cotę waniliową polaną domowymi konfiturami z
truskawek. Akurat niestety bateria mi wysiadła w aparacie i nie mogłam zrobić
zdjęć, ale było przepyszne. A potem pan
na plaży zrobił mi masaż – pełen relaks :)
Szkoda będzie wyjeżdżać, ale z drugiej strony stęskniłam się
już za rodziną i przyjaciółmi i za takim normalnym życiem, własną kuchnią i
swoimi kątami.
No i do pracy trzeba kiedyś wrócić :)
Na koniec trochę zdjęć, miłego popołudnia!!!
Teide jest wszędzie
Górski kogut :)
Morze chmur
Widok z Teide
Los Rebalejos
La Orotava
Anaga
La Orotava
La Orotava
Po męczącym szlaku :)
Na plaży w Los Christianos
A kto zgadnie co tak kwitnie?
Anaga