Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

W niedzielę poztanowiłam wybrać się z dziećmi na spacer wzdłuż rzeki Panki. Znajomy kiedyś polecił mi tę trasę, mówił, że dla dzieci to świetne miejsce, pełno placów zabaw, zielono i przyjemnie.
Sprawdziłam i potwierdzam - bardzo przyjemna przechadzka, tyle atrakcji, że Marcelka do domu nie mogłam zagonić. Dodatkowo, miejsce to znajduje się w środku miasta, łatwo tam dotrzeć.
Dzisiaj bardziej zdjęciowo niż słownie, zapraszam!






Z czym kojarzy Wam się słowo 'muzeum'? Bo ja zamykam oczy i widzę gabloty, przedmioty, których nie można dotykać, ciszę, spokój, zakaz biegania. Z okresu dziecięco - dorastającego nie pamiętam żadnego muzeum, które miło bym wspominała, raczej na usta ciśnie się nuda, nuda, nuda.

Wczoraj z dziećmi odwiedziłam Labyrinth Kindermuseum - i już wiem, jak powinno wyglądać 'muzeum' idealne dla dzieci. Trudno mi w ogóle nazywać to miejsce muzeum, bo dla mnie to był taki inteligentny, kreatywny figloraj.

Jestem pod mega wrażeniem pomysłu, prostoty, nieprzekombinowania - a jednocześnie stworzenia przestrzeni niesamowicie przyjaznej dziecku, gdzie może ono odkrywać, myśleć, doświadczać i rozwijać się.

Atrakcji jest oczywiście najwięcej dla dzieci w wieku 2+, ale spokojnie można przyjść również z maluszkami, na pewno znajdzie się coś i dla nich, Roma bawiła się różnymi przedmiotami i obserwowała z ciekawością, co działo się wokół niej.

Może powstanie takie miejsce i w Łodzi? Teraz miejsca pod dostatkiem na różne ciekawe przedwsięwzięcia - trzymam kciuki! :)

Na pewno odwiedzimy Labyrinth Kindermuseum jeszcze nie raz - Marcelek podczas wczorajszej wizyty nie skorzystał nawet z 50% możliwości. No i zachęcam odwiedzających Berlin z dziećmi do wizyty w tym świetnym miejscu. Myślę, że warto zamienić wizytę w Zoo, Tropical Island czy Legolandzie na Labyrinth Kindermuseum. Zwłaszcza, że cena jest bardzo zachęcająca - 5.5euro od osoby, są również dostępne zniżki.

Strona internetowa: tutaj
Adres: Osloer Straße 12, 13359 Berlin
Godziny otwarcia: Piątek 13-18, Sobota 13-18, Niedziela 11-18

A teraz fotorelacja :)

miejsce aby odpocząć, zjeść i wypić

tutaj można się pościgać

domek - dorośli tam raczej nie wchodzą :)

stacja metra

 dostępne były różne przebrania i przebieralnia :)

 dla każdego coś miłego

 kto by pomyślał, że jedną z lepszych zabaw będzie wożenie kosza na śmieci

mała biblioteczka

 budujemy dom

 kącik pracy twórczej - można pobudować z klocków lego, bądź kolorowych chrupek kukurydzianych

 widok z góry

 kącik ogrodniczy

 praca wre i zmusza do pracy zespołowej

zabawa w sklep

 przygotowania do pracy na budowie

 centrum dowodzenia


Witajcie!

Dzisiaj u nas trochę smutno, wczoraj Łukasz pojechał do pracy i nie będzie go aż 15 dni!
Sama, nie znając nikogo, czuję się trochę niepewnie, no ale cóż - muszę ogarnąć tą sytuację. Na szczęście dzisiaj przyjedzie Tata Łukasza z jego Siostrą, bardzo się cieszę, będzie raźniej - chociaż na kilka godzin.

A teraz mam niespotykaną sytuację - i Romcia i Marcelek śpią! W tym samym czasie! Wciąż niedowierzam :), bo przez ostatnie dwa tygodnie to spali na zmianę. Mam więc chwilkę żeby coś napisać.

Dzisiaj wybrałam się z dziećmi do muzeum MACHmit! Muzeum to znajduje się w starym kościele - zamku i jest inspirowane bajkami braci Grimm. Dzieci wszystkiego mogą dotykać, przestawiać, przesuwać, jednym słowem - doświadczać.
Jest również sala luster a także miejsce do wybiegania się - taki podwieszony pod sufitem labirynt, gdzie dzieciaki wchodzą same i jest frajda :). A po biegach - kącik czytelniczy. Bardzo fajne miejsce, można miło spędzić kilka godzin (zamknięte w poniedziałek).
Zapraszam na zdjęcia, chociaż nie są one dzisiaj najlepsze - zapomniałam aparatu ze sobą.

Pozdrawiamy!!!














Nie wynajmujcie mieszkania Melvinowi Strachan - nie płaci i kłamie. W razie pytań, proszę pisać, z chęcią odpowiem.
Wiem, że to taki dziwny wpis ale chcę ostrzec przed nieuczciwym najemcą - sama szukałam informacji o tym człowieku w internecie i nie ma nic!!!
Pozdrawiam,
Paulina
Mało nas tu ostatnio, a wynika to głównie z tego, że weny nie mam.
Jakoś tak, co siadałam do komputera, to siedziałam, siedziałam i nic napisać nie mogłam.
A trochę się dzieje :). Ja miałam 30-ste urodziny. Romcia skończyła już 6 miesięcy, jest przesłodka i bardzo pogodna. Marcelek z kolei jest już 3-latkiem! Jest moim kochanym i najwspanialszym synkiem, choć testuje moją cierpliwość niesamowicie. A obecnie jestem już prawie 2 tygodnie sama, bo Łukasz w pracy i tej mojej cierpliwości mocno brak.
W ogóle, to naszła mnie taka ostatnio refleksja: gdybym wiedziała, to , co wiem teraz, to nie zdecydowałabym się na drugie dziecko w takim szybkim odstępie czasu. Ja jestem taka w gorącej wodzie kąpana, na rodzeństwo dla Marcelka namawiałam Łukasza znacznie wcześniej. Wcale nie przemyślałam tej decyzji, ale przecież tak będzie super, mała różnica wieku, będą się razem bawić, kochać i będzie po prostu SUPER!!! A poza tym, to się odchowa je za jednym zamachem, potem wyjdę się z pieluch i będzie mi ciężko wrócić.
A moim zdaniem to tak wcale nie jest do końca. Oczywiście, mała różnica wieku sprzyja dzieciom w lepszym kontakcie, ale to nie chyba o to w tym wszystkim chodzi.
Ja mam w sercu żal. I nie zrozumcie mnie źle. Nie żałuję ani chwili, że mamy Romcię, bo kocham ją niesamowicie i jest moją radością. Ja czuję żal, bo nie mogę poświęcić tyle czasu i uwagi Marcelkowi, ile on w tym momencie potrzebuje. A potrzebuje bardzo dużo miłości, cierpliwości i uwagi, a ja nie mam tyle chęci i sił i wiem, że go krzywdzę. Wkurzam się, bo jest cudownym chłopcem ale wymagającym naprawdę dużo uwagi, której ja mu w tym momencie dać nie mogę. Ahhhhhhhhh, takie mam serce rozdarte ostatnio. Także tego, kochane mamy - nie ulegajcie presji środowiska, zastanówcie się dobrze nad tym czego naprawdę chcecie, zajrzyjcie w głąb siebie i może po prostu poczekajcie jeszcze trochę, jeśli czujecie, że nie jesteście gotowe na kolejne dziecko. Bo najważniejsze jest to, żeby temu pierwszemu dziecku dać wszystko to, czego ono potrzebuje. A najbardziej potrzebuje nas - uwagi i miłości! Ja i tak mam szczęście, bo Romcia jest nadzwyczaj spokojnym dzieckiem, ale gdyby było inaczej - to ja się boję to sobie nawet wyobrażać.
Staram się i staram, ale nie zawsze mi wychodzi by być taką mamą jaką bym chciała. A w chwili kryzysu czytam książkę ' Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby, dzieci do nas mówiły' i robi mi się trochę lepiej, to jest naprawdę mądra książka. Gorąco polecam!!!

No a odnośnie Berlina. Jedziemy, wyprowadzamy się :). Byliśmy w połowie maja szukać mieszkania, znaleźliśmy na razie na 3 tygodnie, będziemy teraz szukać czegoś na dłużej. Ja już wysyłam CV i szukam pracy, Łukasz ma urlop cały lipiec i będziemy się zaznajamiać z nowym miejscem.
Dużo osób pyta nas: dlaczego Berlin? Powodów jest kilka: chcielibyśmy nauczyć się niemieckiego, pomieszkać z miejscu przyjaznym obywatelom, a przede wszystkim, Berlin w naszym odczuciu jest miejscem bardzo przyjaznym rodzinie. Jest tam masa miejsc dla dzieci, niesamowite place zabaw, naokoło Berlina pełno pól kempingowych, lasów i jezior. Mam nadzieję, że będziemy tam szczęśliwi póki co. A jak nie, to zawsze możemy wrócić, w końcu nasze mieszkanie jest wynajęte na razie tylko na rok ;)))).

A tu kilka zdjęć z naszej wizyty, pozdrawiam!!!!















Dzisiaj z rana mąż zarządził - idziemy gdzieś na śniadanie. Tylko gdzie? Drukarnia, Brednia, Piknik już były, fajnie by było czegoś nowego spróbować. Przypomniało mi się, że jeszcze w Spółdzielni nie byliśmy, szybko sprawdziliśmy na stronie czy serwują śniadania - tak, dodatkowo jest otwarte już od 9, więc w autobus i do Off Piotrkowskiej.


Wrażenia tylko i wyłącznie pozytywne - menu śniadaniowe krótkie (co mnie bardzo cieszyło, bo zawsze mam problem z wyborem) i ciekawe - każdy znajdzie coś dla siebie, bo jest i tradycyjne śniadanie i słodkie naleśniki.

Jest tam również kącik dla dzieci - Marcel zajął się kolejką, rysował kredą po tablicy, gotował dla nas zupę na kuchence:).


 Jest przestronnie, są wielkie stoły przy których można biesiadować rodzinnie bądź z przyjaciółmi, miła obsługa. Są również takie mini delikatesy gdzie można kupić smaczne jedzenie i soki.




Jedzenie - pyszne i bardzo sycące, w cenie kawa bądź herbata.




Cenowo - bardzo przystępnie - najdroższe śniadanie 12zł, no żyć nie umierać ;))).

Chyba będzie to nasze ulubione miejsce śniadaniowe, nie tylko ze względu na samo śniadanie, ale również ze względu na przestrzeń dla dzieci, która nie jest duża ale dosyć dobrze doposażona, a co za tym idzie - latorośl zajęta, a rodzice mają spokój :))).

Pozdrawiamy ze słonecznej Łodzi!!!