Welcome to our website !

Blog dla podróżujących rodziców

Berlin z dziećmi, podróże z dziećmi, Berlin z dzieckiem

Już prawie 3 tygodnie mijają naszej emigracji, czas na małe podsumowanie, takie tam luźne spostrzeżenia, uwagi, zdjęcia. Ku pamięci mojej.

1. Berlin
Niesamowite miasto, w którym czuję się świetnie. Póki co, nie wychylam nosa za bardzo poza Prenzlauer Berg, gdzie mieszkamy lecz codziennie odkrywam coś nowego, coś ciekawego. Często są to nowe, poukrywane place zabaw. Jestem nimi zachwycona, trochę podróżujemy, ale takich placów jak tutaj to chyba nigdzie nie ma. W większości są z drewna, co już na wejściu daje takie przyjemne uczucie. Każdy plac zabaw jest przemyślany. Nie ma miejsca na zapchaj dziury - one wszystkie są takie kreatywne, rozwijające, dziecko często musi się zastanowić nad urządzeniem, jak do niego podejść, jak się pobawić. No i woda, prawie na każdym placu zabaw jest miejsce z małą pompą do zabawy z wodą. Nie muszę chyba pisać, że tam gromadzi się zawsze najwięcej dzieci :).





2. Niemieckie rodzicielstwo
Uwielbiam obserwować ludzi, a że dużo czasu spędzamy na dworzu, a w szczególności na placach zabaw, mogę do woli obserwować rodziców z dziećmi. I nasuwa mi się taka myśl: tu dzieci mogą być po prostu dziećmi. Dzieciaki latają na bosaka, pół nagie (bo pomoczone wodą), brudne niemiłosiernie i nikt, absolutnie nikt się tym nie przejmuje. Ile razy pamiętam jak Marcel zdejmował buty u nas na placu zabaw i 1) rodzice patrzyli na mnie jak na wariatkę i 2) dzieci patrzyły na Marcela z zazdrością, a często było tak, że szły do rodziców i prosiły o zgodę na zdjęcie butów i słyszały co najmniej 5 powodów, dlaczego nie. Tu nie ma takich problemów :).

3. Niemiecka służba zdrowia
Co prawda nie mam na szczęście w tej kwestii za dużego doświadczenia, ale póki co, po wizycie Marcelka u lekarza, jest naprawdę pozytywnie. Po pierwsze, przychodnia była tylko pediatryczna, było tam miło, czysto, przyjemne i znajdował się tam mały pokój zabaw. Po drugie, w gabinecie lekarskim było dużo zabawek, co pomagało minimalizować stres przed badaniem. A po trzecie pani doktor była naprawdę przemiła, przedstawiła się, podała rękę, z szacunkiem zwracała się do Marcela. No a po czwarte, przepisany antybiotyk był kompletnie za darmo!






4. Jaglanka
To taka zdrowa kasza, ale ja jakoś nigdy nie mogłam się do niej przekonać, podobnie Marcel, chociaż starałam mu się ją podawać na wiele sposobów. Aż trafiłam na ten przepis i jest bosko! koniecznie spróbujcie, wszystkim smakował :))). PRZEPYSZNY.




5. Puzzle
Marcel zaczął interesować się puzzlami! Prze długi okres czasu, w ogóle go one nie interesowały, a jak próbowaliśmy z nim układać, to zupełnie mu to nie wychodziło i bardzo nie chciał. Aż trafiliśmy na puzzle Haba. Są one bardzo proste, jest duży wybór i ciekawa tematyka - każdy znajdzie coś dla swojego dziecka. Marcel ostatnio układa je dwa razy dziennie i bardzo się cieszę, bo widzę ile radości i satysfakcji mu to daje. Jaki jest z siebie zadowolony, że układa je sam, że poprawnie łączy elementy, zawsze widzę na jego twarzy takie maksymalne skupienie. Jutro idziemy po kolejne puzzle. A te mamy i serdecznie jest polecam dla początkujących dzieci:



6. Rutyna
Gdy Marcel był malutki, nie wierzyliśmy w rutynę. Wydawało nam się, że najważniejsze, aby był cały czas z nami, nieważne jaki to czas i godzina. Pogoda sprzyjała (urodzony w maju), nigdy nie miał ustalonego planu dnia.
Z kolei z Romą było zupełnie inaczej, urodzona w listopadzie, siłą rzeczy pierwszy miesiąc praktycznie cały przesiedziała w domu. Sypiała spokojnie w swoim łóżeczku całe dnie, jej tryb życia można było z łatwością ustalić.
Od prawie dwóch tygodni jestem tu zupełnie sama. Ale tak zupełnie sama, żadnych znajomych, rodziny, no nikogo. Tylko ja i dwójka małych dzieci.
Pierwszy dzień był koszmarem. Dzieci od jakiegoś czasu spały na zmianę. Gdy był Łukasz, to z Bogiem sprawa - jedno zostawało ze śpiącym w domu, a drugie szło  na spacer. No ale ja sama stanęłam przed perspektywą dwóch tygodni bez ani jednej minuty dla siebie - tak, nawet wieczorem, bowiem Marcel do tej pory usnął sam tylko jeden raz przez te trzy lata :). No i postanowiłam to zmienić, poprzestawiać ich trochę, aby drzemka popołudniowa Marcelka pokrywała się z drugą drzemką Romci i co? Udało się!!! :) Od tygodnia, mamy ustalony rytm dnia, świetnia nam idzie trzymanie się go i doszło do tego, że Marcel zaczął po wieczornej bajce sam zasypiać! Trochę protestuje, ale udaje się. Zaczął też ładnie jeść (z czym również zawsze mieliśmy problem) i generalnie funkcjonuje nam się ostatnio fenomenalnie! Nigdy tak nie było! A ja nigdy nie pomyślałabym, że rutyna, plan dnia może działać takie cuda. Dobrze, że udało mi się to odkryć po prawie trzech latach :))).





Trochę długi ten wpis, także tego, kiedyś go dokończę :).

Pozdrawiam serdecznie!!!

W niedzielę poztanowiłam wybrać się z dziećmi na spacer wzdłuż rzeki Panki. Znajomy kiedyś polecił mi tę trasę, mówił, że dla dzieci to świetne miejsce, pełno placów zabaw, zielono i przyjemnie.
Sprawdziłam i potwierdzam - bardzo przyjemna przechadzka, tyle atrakcji, że Marcelka do domu nie mogłam zagonić. Dodatkowo, miejsce to znajduje się w środku miasta, łatwo tam dotrzeć.
Dzisiaj bardziej zdjęciowo niż słownie, zapraszam!






Z czym kojarzy Wam się słowo 'muzeum'? Bo ja zamykam oczy i widzę gabloty, przedmioty, których nie można dotykać, ciszę, spokój, zakaz biegania. Z okresu dziecięco - dorastającego nie pamiętam żadnego muzeum, które miło bym wspominała, raczej na usta ciśnie się nuda, nuda, nuda.

Wczoraj z dziećmi odwiedziłam Labyrinth Kindermuseum - i już wiem, jak powinno wyglądać 'muzeum' idealne dla dzieci. Trudno mi w ogóle nazywać to miejsce muzeum, bo dla mnie to był taki inteligentny, kreatywny figloraj.

Jestem pod mega wrażeniem pomysłu, prostoty, nieprzekombinowania - a jednocześnie stworzenia przestrzeni niesamowicie przyjaznej dziecku, gdzie może ono odkrywać, myśleć, doświadczać i rozwijać się.

Atrakcji jest oczywiście najwięcej dla dzieci w wieku 2+, ale spokojnie można przyjść również z maluszkami, na pewno znajdzie się coś i dla nich, Roma bawiła się różnymi przedmiotami i obserwowała z ciekawością, co działo się wokół niej.

Może powstanie takie miejsce i w Łodzi? Teraz miejsca pod dostatkiem na różne ciekawe przedwsięwzięcia - trzymam kciuki! :)

Na pewno odwiedzimy Labyrinth Kindermuseum jeszcze nie raz - Marcelek podczas wczorajszej wizyty nie skorzystał nawet z 50% możliwości. No i zachęcam odwiedzających Berlin z dziećmi do wizyty w tym świetnym miejscu. Myślę, że warto zamienić wizytę w Zoo, Tropical Island czy Legolandzie na Labyrinth Kindermuseum. Zwłaszcza, że cena jest bardzo zachęcająca - 5.5euro od osoby, są również dostępne zniżki.

Strona internetowa: tutaj
Adres: Osloer Straße 12, 13359 Berlin
Godziny otwarcia: Piątek 13-18, Sobota 13-18, Niedziela 11-18

A teraz fotorelacja :)

miejsce aby odpocząć, zjeść i wypić

tutaj można się pościgać

domek - dorośli tam raczej nie wchodzą :)

stacja metra

 dostępne były różne przebrania i przebieralnia :)

 dla każdego coś miłego

 kto by pomyślał, że jedną z lepszych zabaw będzie wożenie kosza na śmieci

mała biblioteczka

 budujemy dom

 kącik pracy twórczej - można pobudować z klocków lego, bądź kolorowych chrupek kukurydzianych

 widok z góry

 kącik ogrodniczy

 praca wre i zmusza do pracy zespołowej

zabawa w sklep

 przygotowania do pracy na budowie

 centrum dowodzenia


Witajcie!

Dzisiaj u nas trochę smutno, wczoraj Łukasz pojechał do pracy i nie będzie go aż 15 dni!
Sama, nie znając nikogo, czuję się trochę niepewnie, no ale cóż - muszę ogarnąć tą sytuację. Na szczęście dzisiaj przyjedzie Tata Łukasza z jego Siostrą, bardzo się cieszę, będzie raźniej - chociaż na kilka godzin.

A teraz mam niespotykaną sytuację - i Romcia i Marcelek śpią! W tym samym czasie! Wciąż niedowierzam :), bo przez ostatnie dwa tygodnie to spali na zmianę. Mam więc chwilkę żeby coś napisać.

Dzisiaj wybrałam się z dziećmi do muzeum MACHmit! Muzeum to znajduje się w starym kościele - zamku i jest inspirowane bajkami braci Grimm. Dzieci wszystkiego mogą dotykać, przestawiać, przesuwać, jednym słowem - doświadczać.
Jest również sala luster a także miejsce do wybiegania się - taki podwieszony pod sufitem labirynt, gdzie dzieciaki wchodzą same i jest frajda :). A po biegach - kącik czytelniczy. Bardzo fajne miejsce, można miło spędzić kilka godzin (zamknięte w poniedziałek).
Zapraszam na zdjęcia, chociaż nie są one dzisiaj najlepsze - zapomniałam aparatu ze sobą.

Pozdrawiamy!!!














Nie wynajmujcie mieszkania Melvinowi Strachan - nie płaci i kłamie. W razie pytań, proszę pisać, z chęcią odpowiem.
Wiem, że to taki dziwny wpis ale chcę ostrzec przed nieuczciwym najemcą - sama szukałam informacji o tym człowieku w internecie i nie ma nic!!!
Pozdrawiam,
Paulina
Mało nas tu ostatnio, a wynika to głównie z tego, że weny nie mam.
Jakoś tak, co siadałam do komputera, to siedziałam, siedziałam i nic napisać nie mogłam.
A trochę się dzieje :). Ja miałam 30-ste urodziny. Romcia skończyła już 6 miesięcy, jest przesłodka i bardzo pogodna. Marcelek z kolei jest już 3-latkiem! Jest moim kochanym i najwspanialszym synkiem, choć testuje moją cierpliwość niesamowicie. A obecnie jestem już prawie 2 tygodnie sama, bo Łukasz w pracy i tej mojej cierpliwości mocno brak.
W ogóle, to naszła mnie taka ostatnio refleksja: gdybym wiedziała, to , co wiem teraz, to nie zdecydowałabym się na drugie dziecko w takim szybkim odstępie czasu. Ja jestem taka w gorącej wodzie kąpana, na rodzeństwo dla Marcelka namawiałam Łukasza znacznie wcześniej. Wcale nie przemyślałam tej decyzji, ale przecież tak będzie super, mała różnica wieku, będą się razem bawić, kochać i będzie po prostu SUPER!!! A poza tym, to się odchowa je za jednym zamachem, potem wyjdę się z pieluch i będzie mi ciężko wrócić.
A moim zdaniem to tak wcale nie jest do końca. Oczywiście, mała różnica wieku sprzyja dzieciom w lepszym kontakcie, ale to nie chyba o to w tym wszystkim chodzi.
Ja mam w sercu żal. I nie zrozumcie mnie źle. Nie żałuję ani chwili, że mamy Romcię, bo kocham ją niesamowicie i jest moją radością. Ja czuję żal, bo nie mogę poświęcić tyle czasu i uwagi Marcelkowi, ile on w tym momencie potrzebuje. A potrzebuje bardzo dużo miłości, cierpliwości i uwagi, a ja nie mam tyle chęci i sił i wiem, że go krzywdzę. Wkurzam się, bo jest cudownym chłopcem ale wymagającym naprawdę dużo uwagi, której ja mu w tym momencie dać nie mogę. Ahhhhhhhhh, takie mam serce rozdarte ostatnio. Także tego, kochane mamy - nie ulegajcie presji środowiska, zastanówcie się dobrze nad tym czego naprawdę chcecie, zajrzyjcie w głąb siebie i może po prostu poczekajcie jeszcze trochę, jeśli czujecie, że nie jesteście gotowe na kolejne dziecko. Bo najważniejsze jest to, żeby temu pierwszemu dziecku dać wszystko to, czego ono potrzebuje. A najbardziej potrzebuje nas - uwagi i miłości! Ja i tak mam szczęście, bo Romcia jest nadzwyczaj spokojnym dzieckiem, ale gdyby było inaczej - to ja się boję to sobie nawet wyobrażać.
Staram się i staram, ale nie zawsze mi wychodzi by być taką mamą jaką bym chciała. A w chwili kryzysu czytam książkę ' Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby, dzieci do nas mówiły' i robi mi się trochę lepiej, to jest naprawdę mądra książka. Gorąco polecam!!!

No a odnośnie Berlina. Jedziemy, wyprowadzamy się :). Byliśmy w połowie maja szukać mieszkania, znaleźliśmy na razie na 3 tygodnie, będziemy teraz szukać czegoś na dłużej. Ja już wysyłam CV i szukam pracy, Łukasz ma urlop cały lipiec i będziemy się zaznajamiać z nowym miejscem.
Dużo osób pyta nas: dlaczego Berlin? Powodów jest kilka: chcielibyśmy nauczyć się niemieckiego, pomieszkać z miejscu przyjaznym obywatelom, a przede wszystkim, Berlin w naszym odczuciu jest miejscem bardzo przyjaznym rodzinie. Jest tam masa miejsc dla dzieci, niesamowite place zabaw, naokoło Berlina pełno pól kempingowych, lasów i jezior. Mam nadzieję, że będziemy tam szczęśliwi póki co. A jak nie, to zawsze możemy wrócić, w końcu nasze mieszkanie jest wynajęte na razie tylko na rok ;)))).

A tu kilka zdjęć z naszej wizyty, pozdrawiam!!!!